CZY KRYTYKA MOŻE MOBILIZOWAĆ?

Pisanie jest zajęciem, które wymaga ode mnie skupienia i wyciszenia się, ale jak każdy mam chwile zwątpienia. Każdy, kto publikuje, występuje publicznie czy pokazuje swoje prace, naraża się na krytykę. Pytanie: czym jest ta krytyka? 

ZAZDROŚĆ? HEJT? CHĘĆ POMOCY?
























Uwielbiam rozmawiać z zaprzyjaźnionymi blogerkami, które nie ustają w wysiłkach i wciąż mi powtarzają, że warto próbować i nie chodzi tu o spijanie sobie z dzióbków, bo każdy, kto mnie choć trochę zna, wie, że cenię sobie szczerość i obiektywizm. Lizusostwo mnie brzydzi. 

Czasem słyszę, że blogerki to takie kółko wzajemnej adoracji - ja z takimi nie mam do czynienia. Wiem, że są to osoby, które służą mi pomocą i chętnie udzielają wskazówek, poświęcają swój czas na rozmowy, zamiast wylewać wiadro pomyj, że zakończenie nie takie, jakiego się spodziewały, że narracja nie w pierwszej osobie, że bohaterka wciąż płacze, że brak humoru w moich książkach.

No cóż. Taki mam styl pisania. Nie są to słodkie powiastki, w których kolorowe życie płynie w wolnym tempie. Nie zawsze musi być happy end, żeby historię można było odebrać pozytywnie. Każdy ma inną wrażliwość i potrzeby, jeśli więc zatem widzi opis książki, w którym mowa, o czym ona jest, a mimo to ją wybiera, to robi to na swoją odpowiedzialność. Chyba, że specjalnie bierze tekst, który z założenia mu się nie spodoba, a wtedy sobie poużywa...

Na szczęście mam też w swoim otoczeniu dwie przyjazne dusze, które znajdują czas i chęci, by czytać to, co napisałam i udzielać mi cennych wskazówek – Pani Ewo, Aniu – dziękuję za każde słowo bez względu na to, czy jest to pochwała, czy konstruktywna krytyka, bo i tej mi nie szczędzicie.

Ta ostatnia sprawia, że chcę więcej, lepiej, ładniej, więc takie uwagi motywują mnie pozytywnie, a przy tym jeśli robią to osoby, którym ufam i wiem, że nie mówią tego tylko dlatego, by mi dopiec, to nie mam z tym problemów. Przeciwnie, doceniam szczerość i chęć pomocy. 

Nie znoszę ignorancji i braku szacunku dla mojej pracy, więc na to się nie godzę.

Komentarze

  1. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Jesteś wspaniałą pisarką oraz kobietą, co nie raz udowodniłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja znam krotko pania Anete.Mysle,ze ma duzy potencjal pisarski.Lubie z nia rozmawiac mam nadzieje,ze juz niedlugo podyskutujemy razem o jej ksiazkach mimo,ze mieszkam w Paryzu.Serdecznie pozdrawiam.Iwona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super , witajIwonki. Miło mi. Będzie o czym. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Krytyka - krytyką, ale chamstwo to szczyt błazenady. Przykre, że musiała Pani się z czymś takim spotkać. Ja uwielbiam Pani książki, bo właśnie nie są cukierkowe - tylko są prawdziwe, szczere! Moje pełne poparcie !

    Paulina :)
    rozchelstanaowca.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer