Elżbieta - wrażliwa dusza. Kocha sztukę, choć ostatnio nie jest w stanie wyrazić słowami tego, co w rzeczywistości czuje...
PRAGNIENIA ELŻBIETY - III FRAGMENT
Elżbieta
Nie wiedziała, ile czasu minęło, odkąd
obydwaj lekarze wyszli, ale nagle drzwi znowu się otworzyły i tym razem
usłyszała znajome kroki.
Tuż nad nią nachyliła się Olga i
pocałowała ciotkę w policzek. Elżbieta o tym wiedziała, ale nie czuła dotyku.
Pamiętała jednak zapach jej perfum; jaśmin z nutą kardamonu.
– Cześć, ciociu. – Elżbieta usłyszała
łagodny głos Olgi. Bratanica przysunęła sobie krzesło.
„Cześć, skarbie”, odpowiedziała jej w
myślach. „Dobrze, że jesteś, potwornie się nudzę, nikt nie chce ze mną
pogadać”, pożaliła się. „Nie to, żebym nagle polubiła rozmowy, ale może dzięki
temu szybciej zleciałby mi czas i przestałabym się przejmować tym, że wciąż nie
mogę wstać. To mnie najbardziej irytuje, oględnie mówiąc”.
– Ładnie dzisiaj wyglądasz. – Olga
wzięła do ręki grzebień i zaczęła czesać długie włosy chorej, które zdążyły
stracić blask.
„Nie musisz kłamać”, westchnęła
Elżbieta. „Myślisz, że nie wiem, jak wyglądam? Ale kto by się tym przejmował?”
– Wygodnie ci? – spytała Olga,
układając świeżo zapleciony warkocz na poduszce.
„Żartujesz”, obruszyła się Elżbieta.
„Jest mi dokładnie wszystko jedno, na czym leżę i czym jestem przykryta, bo –
jeśli nie pamiętasz – niczego nie czuję!”
– Poprawię ci poduszkę – nalegała
bratanica, jakby od tego zależało życie Elżbiety.
„Daj już spokój”, zdenerwowała się
Elżbieta.
– Teraz lepiej, prawda? – Młoda
kobieta usiadła i obciągnęła sięgającą kolan obcisłą spódnicę. – Może
powinnam przynieść ze sobą jakąś książkę? – zastanowiła się na głos.
„Halo. Ja nie mogę czytać”.
– Mogłabym ci poczytać. Może
usłyszałabyś jakieś słowa…
„Ja doskonale słyszę, tylko nikt o tym
nie wie”.
Olga zamilkła i przez moment głaskała
chłodną dłoń Elżbiety leżącą na kocu obleczonym w białą poszewkę. Zastanawiała
się, co jeszcze mogłaby zrobić, by pomóc ciotce. Udało jej się skontaktować z
wybitnym neurologiem, który po przejrzeniu badań Elżbiety zdecydował się
przyjechać na konsultację, ale póki co wciąż trwały wakacje, dlatego jego
wizyta została wyznaczona na trzeciego września.
Niespodziewanie do sali wszedł doktor
Koch. Olga wstała i przywitała się z niskim mężczyzną, który nie wyglądał na
więcej niż czterdzieści lat, ale wzbudzał szacunek wśród personelu fachowością
i nieustępliwością w kwestiach medycznych.
– Witam, panie doktorze – odezwała się
pierwsza.
– Dzień dobry. Właśnie skończyłem konsultację
z profesorem Wierzbickim w sprawie pani Elżbiety. Doszliśmy do wniosku, że zrobimy
badanie EEG – powiedział Koch, nie kryjąc zadowolenia.
– I co to da, panie doktorze?
– Dowiemy się, czy pacjentka jest
świadoma tego, co się wokół niej dzieje. Podczas badania umieścimy na jej
głowie małe elektrody, które rejestrują aktywność elektryczną mózgu.
– Będziemy wiedzieli, czy ciocia
słyszy? – spytała Olga, nie kryjąc podniecenia.
– Dokładnie. Dzięki temu uda nam się
określić, czy czuje dotyk albo czy próbuje wykonywać ruchy, nawet jeśli jej
ciało się nie porusza.
– To naprawdę możliwe?
– Proszę być dobrej myśli. – Lekarz
poklepał ją po ramieniu.
„Ja na pewno jestem”, pomyślała
Elżbieta.
Kiedy zostały same, Olga opadła na
krzesło i przez chwilę wycierała cieknące jej po policzkach łzy. W końcu jakiś
przełom. Potrzebowała go tak bardzo. Za każdym razem, gdy przychodziła do
szpitala, patrzyła, jak ciało jej ciotki traci witalność. Miała wrażenie, że
kobieta jest coraz chudsza, jej twarz staje się bardziej pomarszczona, a cera
matowa.
– Gdyby tylko ta kretynka była
bardziej uważna, nie leżałabyś tutaj – powiedziała, odgarniając niewielki
kosmyk włosów z twarzy Elżbiety.
„Leżałabym, leżała…”
– Nawet się nie rozejrzała –
utyskiwała Olga, troskliwie gładząc twarz chorej.
„Gdyby to nie była ona, byłby ktoś
inny”, pomyślała Elżbieta.
– I to teraz, gdy wszystko zaczynało
się dobrze układać.
„Nic się dobrze nie układało.
Zawiodłam się na kimś, kto przez wiele lat był dla mnie najważniejszy w życiu,
choć nie chciałam się do tego przyznać. Drwił z miłości. Nie mam pojęcia,
dlaczego pozwoliłam mu zostać w sercu po tym, jak zmusił mnie do rozstania z
dzieckiem…”
– Obrazy wreszcie zostały dostrzeżone
przez krytyków, a klienci zaczęli pukać do twoich drzwi – ciągnęła Olga.
„To pięknie brzmi. Mów jeszcze. Sztuka
jest dla mnie tym, czego nie znalazłam wśród ludzi. To jest świat, który jest
mi naprawdę bliski, w którym mogę być sobą i bezkarnie wyobrażać sobie własną
przyszłość”.
– Za kilka lat na pewno twoje prace
wisiałyby w niejednej galerii. – Olga spojrzała czule na Elżbietę.
„Moje prace i tak zostaną, nawet
wtedy, gdy mnie już nie będzie. Terapeutka radziła, żebym zaczęła pisać
pamiętnik, ale ja wolałam w inny sposób opowiedzieć o swoim życiu. Nie znałam
słów, które wyraziłyby mój ból po stracie dziecka. Nie umiałabym opisać uczuć,
które towarzyszyły mi, gdy samotnie kładłam się na kozetce w nędznej
suterenie, przerobionej na gabinet lekarski, a po zejściu z niej czułam się
oszołomiona i całkowicie samotna. Potem jeszcze długo próbowałam zrozumieć,
dlaczego wybrałam mężczyznę, zamiast własnego dziecka”.
– Musisz do nas wrócić. Nie możesz się
poddać – poprosiła Olga, nachylając się nad Elżbietą.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)