Powieści świąteczne czytam jedynie w okresie przedświątecznym. Ani wcześniej, ani później nie potrafię po nie sięgnąć. Kiedy więc w październiku otrzymałam powieść "Na szczęście" do Ani Szczęsnej, odłożyłam ją na półkę, by zaczekała na swój czas. I oto nadszedł, więc ochoczo zabrałam się do czytania i muszę przyznać, że trochę się zaniepokoiłam... W powieści poznajemy Emilię, która samotnie wychowuje ukochanego Oskarka. Wiedzie dość nietypowe życie, bo niby jak każdy pracuje, prowadzi dom, zajmuje się dzieckiem, ale... Dla Oskara jest "tylko" ciocią, bo chłopiec ma matkę, która od czasu do czasu sobie o nim przypomina i z impetem wkracza w jego życie, burząc stabilizację zapewnianą dziecku przez Emilię. Ta zaś w pewnym momencie zrezygnowała z siebie, by się zaopiekować dzieckiem siostry. Dylematy bohaterki bywają bardzo trudne i sprawiają, że przez całą powieść nie da się jej nie kibicować i nie chcieć, by wreszcie los się do niej uśmiechnął i przypomniał sobie o n
- Pobierz link
- Inne aplikacje