Zasiadając do pisania powieści, której bohaterce nadałam imię Matylda, nie miałam pojęcia, że tak ją pokochacie i zaprosicie do swoich domowych biblioteczek. Ba, niewiele brakowało, aby powieść nie ujrzała światła dziennego i pozostała w odmętach mojego komputera, gdyż sama nie widziałam w niej potencjału... Ale jak się okazuje słowa mają moc i zdanie wypowiedziane przez Edytę Świętek zmotywowało mnie do tego, żebym po ponad roku znów zajrzała do tekstu i spojrzała na niego mniej krytycznie...
9 października oddam w Wasze ręce ostatni tom historii o Matyldzie. Przyznaję, że z czasem bardzo polubiłam tę bohaterkę i ostatecznie trudno było mi się z nią rozstać. Stałą mi się wyjątkowo bliska. Być może dlatego, że na moich oczach dorastała, zmieniała się i rozwijała swe poglądy na życie. I choć w chwili, gdy kończyłam pisać trylogię, to przemknęło mi przez myśl, by jednak dopisać kolejną część, to nie zrobiłam tego od razu. Później powstałą "Sanitariuszka" i jakoś oderwałam się od problemów Matyldy.
Teraz mam poczucie, że choć historia mogłaby się jeszcze rozwinąć, to nadszedł czas na inne wyzwania i nową trylogię, która ujrzy światło dzienne w przyszłym roku. To nie znaczy jednak, że o Matyldzie zapominam. Nigdy, ale jest jeszcze wiele bohaterek czekających na to, by je Wam pokazać.
Mam nadzieję, że i ta część spotka się z Waszym ciepłym przyjęciem i jeszcze długo będziecie wspominać perypetie Matyldy.
Koniecznie dajcie znać, gdy już przeczytacie powieść, bo zawsze niecierpliwie czekam na reakcje Czytelniczek i Czytelników :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)