A dzisiaj zupełnie nietypowo - efekt wakacyjnego relaksu i burzy mózgów z moim synem i mężem, którzy stwierdzili, że jak nie teraz to, kiedy zacznę wprowadzać zmiany. I dlatego dzisiaj zamiast czytać moją opinię o powieści Był sobie pies, możecie wygodnie usiąść i obejrzeć.
Od razu powiem, że to nasz debiut - mój przed kamerą, a syna - za kamerą i przy montażu. Bądźcie wyrozumiali ;) i dajcie znać w komentarzach, czy sprostałam wyzwaniu :)
Miłego odbioru...
Bardzo ciekawy pomysł na recenzję. ;) Lubię oglądać, jak inni przemawiają, jednak siebie nie widzę przed kamerą. ;) Tobie poszło całkiem dobrze. Książki jeszcze nie miałam okazji czytać, być może kiedyś...
OdpowiedzUsuń