JAK ZAROBIĆ NA PISANIU?

Każdy, kto zamierza pisać, powinien zadać sobie pytanie, czy chce na tym zarabiać. Owszem, miło jest łączyć pasję z zarobkowaniem, bo wtedy praca mniej męczy, ale czy tak się da?


PISANIE TO INWESTYCJA



Na początek musisz zainwestować w laptopa. Na telefonie trudno będzie Ci pisać. Im pudło bardziej wypasione, tym droższe, ale to na pewno wiesz. Koszt między 2000 a 5000.

Teraz czas. Ja piszę w przeciętnym tempie, czyli 2 strony na godzinę. Żeby więc napisać 180 stron maszynopisu, potrzebuję około 90 godzin. Korekta, czyli ponowne czytanie i poprawki to kolejnych 50 godzin. Później przed wysyłką do wydawcy jakieś drobne poprawki ok. 10 godzin. Tekst po redakcji i naniesieniu poprawek to kolejne 30 godzin. W przybliżeniu na to wszystko potrzeba 180 godzin. Teraz każdą pomóżmy razy 50 zł, bo dobrze byłoby oprócz chleba kupić też masło i parówki, ale te z szynki. To daje 9000 zł. A jak dodasz do tego koszt laptopa, prądu, tuszu do drukarki i papieru, to wiesz, ile zainwestowałeś. Teraz podziel to przez 2 zł (średnio tyle oferuje wydawnictwo) i sprawdź, ile egzemplarzy książki musisz sprzedać, żeby zarobić na pokrycie kosztów. 

Jeśli piszesz już od kilku lat, to wiesz, jak wygląda rynek czytelniczy, ile pieniędzy bierze wydawnictwo, a, ile pochłania dystrybutor. Wiesz, że z jednej książki zostaje Ci 2-3 zł, więc na kokosy nie masz co liczyć. Chyba że piszesz 5 książek rocznie...

Na koniec dobra rada: Jeśli dopiero zaczynasz pisać, to na razie nie rzucaj pracy. Zawsze lepiej mieć co włożyć w garnek, a batalia z nieuczciwym wydawcą o to, żeby zapłacił, wymaga dużo energii oraz pieniędzy...

Komentarze

  1. Szkoda, będę prowadzić zajęcia z kreatywnego pisania i zastanawiam się czy nie dać studentom do przeczytania, Pani wpisu blogowego. W końcu to praktyczne uwagi od autorki, która jest już trochę znana w Polsce. Hmm czyli wydawnictwo, odejmując już laptopa, bo nie kupuje się nowego co książkę, płaci jakieś 5000 autorowi, którego koszta to 10 000 więc musi sprzedać minimum 2000 egzemplarzy, żeby mu się kasa zwróciła, a zarobić na książce, to chyba graniczy z cudem, czy się mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Rzeczywistość nie jest taka różowa. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby dobrze trafić na wydawcę, który zainwestuje w promocję książek. Wtedy jest szansa więcej sprzedać.

      Na początku lepiej traktować to jako hobby, a nie drogę do fortuny. Z czasem, jak już nazwisko jest bardziej rozpoznawalne, na pewno łatwiej o lepsze umowy. I tego wszystkim nowym pisarzom życzę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer