KUBEŁ POMYJ NA AUTORA

Od pewnego czasu czytuję teksty pisane przez Iwonę Banach - tłumaczkę i autorkę książek, która prowadzi blog Iwona Banach - Zastroniec, gdzie często dzieli się z Czytelnikami swoimi przemyśleniami nt. pracy autora. Dzisiaj zainteresował mnie jeden jej z tekstów, dlatego pozwoliłam sobie zająć stanowisko w tej sprawie. 

BLASKI I CIENIE ŻYCIA AUTORA



Jeśli chcecie dokładniej zgłębić temat, do którego się odniosę, to polecam tekst Iwony Banach Pisarz jako odpad poprodukcyjny.

Cenię autorkę za jej styl pisania (zawsze w punkt i z odrobiną drwiny, która pokazuje obłudę, małostkowość czy paradoks - bezcenne). W tym tekście dotyka tematu podejścia do pisarza. 

Rzeczywiście sama odczułam na własnej skórze, że bycie autorką książek to duże wyzwanie. 

Przykład 1. 
Może i piszesz ciekawie, ale kto to przeczyta?
Jako autorka chciałam trafić na właściwego, czytaj uczciwego wydawcę, dlatego pukałam do wielu drzwi. Wysyłałam teksty do różnych wydawnictw. Od niektórych nawet dostałam odpowiedź (to towar deficytowy, bo komu chce się odpisywać na maile od jakiegoś autorzyny). W tych nielicznych odpowiedziach dziękowano mi za przesłanie tekstu i zwrócenie uwagi na ciekawy temat. Ba nawet pisano, że jest dość oryginalny, ale potem następowało jedno stwierdzenie: Temat niechodliwy. Koniec dyskusji, bo jak przekonać speca od marketingu, że warto spróbować i zamiast powszechnej papki serwowanej nawet przez największe wydawnictwa i stacje telewizyjne, warto pokazać coś innego niż rozdmuchane sceny sexu, krwawe jatki lub ograny schemat Kopciuszka. 

I teraz autor ma dylemat, co wybrać? Sławę, a co za tym idzie - pieniądze, czyli płyciznę intelektualną i odnoszenie się do najniższych ludzkich instynktów? 

Czy może lepiej realizować własne ambicje, iść pod prąd i wciąż się zastanawiać, co robię nie tak, że wciąż jestem na szarym końcu listy "ulubionych autorów", którą ciągle ktoś tworzy na Facebooku.

Od pięciu lat próbuję zmierzyć się z tymi pytaniami i wciąż nie mogę się przemóc, by zacząć pisać "pod publikę", do czego namawia mnie mój siedemnastoletni syn. Nawet on wie, ze inaczej trudno o sukces....

Przykład 2. 
Książki są twoje, ale kasa nasza!

Wydawcy są naprawdę różni. Ja mam pecha, bo w 2 na 5 przypadków trafiłam źle i choć wykonałam ciężką pracę, to o zapłatę nie mogę się doprosić. 

Zachodzę w głowę, jak tak można traktować człowieka, który oprócz tego, że jest autorem, to jednocześnie jest marketingowcem, reklamodawcą i sponsorem wielu konkursów. To legalny wyzysk w XXI wieku. Niewolnictwo jest także w tej branży. A jak się ktoś upomni o swoje, to jeszcze jest hejtowany, że nie pracuje dla idei. Tylko jak zapłacić rachunki ideami?

Większość autorów pisanie traktuje jako dodatkowe zajęcie, wierząc, że kiedyś to się zmieni. Ja też kocham pisać, ale nie ma co się oszukiwać, że to łatwe i niewymagające myślenia zajęcie. Jeśli ktoś tak uważa, to chyba sam nie napisał nic więcej oprócz zgryźliwego komentarza pod postem. 

Przykład 3. 
W czytaniu twoich książek przeszkadza mi to, że są ... twoje.
Takie stwierdzenie usłyszałam od znajomej. Przeczytała moją książkę, ale wolała się o niej nie wypowiadać, bo zna mnie i widzi książkę przez pryzmat mnie. 

I jak to zrozumieć? Wcale nie jestem zadufana w sobie i dzielnie znoszę racjonalną i uzasadnioną krytykę, ale jak dyskutować z powyższym stwierdzeniem? 

Czyli gdyby to była książka kogoś innego, to mogłaby się nią zachwycić albo powiedzieć, że jest do kitu. Skąd ta małostkowość? Strach przed wyrażeniem prawdy? Czy autor jest tym, czym jest wytwór jego umysłu? A to, że nie pisze tak, jak tego oczekuje Czytelnik, jest czymś nagannym?  

Trudno mi to wszystko pojąć i myślenie, że każdy może coś naskrobać. Tylko jak przychodzi co do czego, to zwykłe podanie o pracę nie każdy jest w stanie napisać z sensem. Może więc taki autorzyna coś jednak potrafi...

Iwona dziękuję za inspirację do przemyśleń...

Komentarze

  1. Żeby to wszystko skomentować, użyje cytatu z pewnego wydawcy: "W tym interesie od lat wszystko jest nienormalne".

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie znoszę tych wszystkich książek pisanych "pod publikę". Cenię określonych autorów, lubię wiele debiutów /choć nie mają reklamy i wielbicieli wielu.../. Wielu rzeczy nie potrafię zrozumieć w tym całym interesie wydawniczym. Mam swoje przemyślenia, ale wolę pominąć... Poza tym ja chciałabym czytać książki moich znajomych, przyjaciółek... Niestety, nie piszą, a wiele z nich w ogóle nie czyta /podobno brak czasu/. Miłość do czytania jednak tkwi w człowieku /mam to chyba po rodzicach - już ich nie ma, ale od dziecka do tej pory nie umiem uwolnić się od tej pasji chęci posiadania i czytania kolejnych książek. Uważam, że każdy autor powinien pisać zgodnie ze swoim sumieniem, a nie "bo taka moda, ten temat" itp.Sporo autorek polskich poznaję bez problemu po stylu pisania, poruszanej tematyce i to mi się podoba. Wiele z nich wydało zaledwie i3-5-6 książek, a jednak mądrych , pełnych ciepła... Kończę to pisanie, bo mogłabym długo tak pisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Publikowanie książek to prawdziwa loteria. Nigdy nie wiem, czy dana powieść się spodoba? Czy blogerzy zechcą ją polecić? I w końcu, czy wydawnictwo wywiąże się z umowy i za nią zapłaci...

      Usuń
  3. Tak, prawdę prawisz. Autorzy w tych czasach mają przekichane, bo nie liczy się jakość, lecz ilość. Ilość możliwości i sprzedanych książek, które wg obliczeń marketingowców maja szansę dać im zarobić. A jak nagle jakiemuś wydawnictwu się odwidzi i postanowią wydać coś "nie na aktualnym topie" i to coś spodoba się ludziom, to od razu: super pomysł, super pisarz, nowa era nowych tematów. I koło się zamyka...

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że są gusta i guściki. Każdy ma do tego prawo, ale po co spłycać i serwować wszystkim ogłupiającą papkę? Warto mieć wybór.

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer