"MATYLDA. DROGA DO PRZYSZŁOŚCI" - FRAGMENT 2

Powiedzieć o życiu dzieci przed II wojną światową, że nie należało do łatwych, to jak nic nie powiedzieć. Ciężka, czasem mordercza praca za najniższe wynagrodzenia albo za miskę kaszy stanowiła codzienność. A i tak nieliczni mogli się tym "cieszyć". Inni musieli kraść lub żebrać, by przeżyć. 


"Tymczasem Matylda dotarła do fabryki. Minęła bramę i zameldowała swoje przybycie. Później została przydzielona pod opiekę jednej ze starszych pracownic, która cierpliwie wytłumaczyła jej, jak będą wyglądać jej obowiązki. Zadanie polegające na moczeniu, a potem wyciąganiu i przewożeniu wybarwionego materiału do suszarni nie należało do zbyt trudnych, ale wymagało siły. Dziewczyna miała nadzieję, że podoła.

Jeszcze przed przerwą zdołała przetransportować kilka partii materiału. Zaczynała jednak odczuwać skutki tej pracy. Ból pleców i ramion sprawił, że w czasie obiadu zamiast jeść, skupiła się na odpoczynku.

– A ty co tak siedzisz?

Matylda odwróciła się, słysząc pytanie, nie miała bowiem pewności, do kogo jest skierowane.

– Jak teraz nie zjesz, to drugiej szansy nie będzie – przekonywał dryblas z twarzą obsypaną drobnymi jak kasza manna krostami, których nie były w stanie zakryć wijące się wokół twarzy czarne jak węgiel włosy. – Serafin – powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.

Matylda podała swoje imię i też spróbowała się uśmiechnąć.

– Bierz się do jedzenia, bo inaczej długo tu nie wytrzymasz.

– Ależ ty marudzisz… – obruszyła się, choć w jej tonie nie było opryskliwości, a jedynie uległość. – Jakbym tatkę słyszała.

– To widocznie mądry człowiek. A jak jeszcze tak dobry jak twoja mama, to muszę przyznać, że na rodziców nie masz co narzekać – dodał i wciąż nie spuszczając z niej swych oczu równie ciemnych jak jego czupryna.

– Znałeś… moją… mamę?

– Dwa, nieraz trzy dni w tygodniu pomagam ojcu w rachunkach, więc znam pracowników – przyznał Serafin Tylim. – Żal tak dobrej osoby…

Matylda odwróciła wzrok, chcąc ukryć piekące pod powiekami łzy. To nie był czas na rozpamiętywanie przeszłości, która tak boleśnie odcisnęła swe piętno na jej życiu.

– Mało tu dzieciaków w naszym wieku, bo właściciel zakładu uważa, że tacy jak my powinni najpierw skończyć szkołę, dlatego tym bardziej rad jestem, że wreszcie będę miał kogoś w moim wieku. – Mrugnął porozumiewawczo i wcisnął Matyldzie miętówkę w dłoń. – Ale najpierw kanapka – zastrzegł, po czym odszedł do wydzielonego pomieszczenia, w którym pracował."


Książka dostępna w sprzedaży >> In.book


Komentarze

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer