Wiedząc o tym, że powieść jest serią, zazwyczaj nie rozpoczynam czytania, dopóki nie ukażą się wszystkie tomy, ale są autorzy i autorki, dla których robię wyjątek i do takich osób należy Edyta Świętek, której elementem rozpoznawczym są sagi, których akcja rozgrywa się w bliższej lub dalszej przeszłości. Tym razem autorka zabiera nas do Sandomierza w XX-leciu międzywojennym, a że jest to okres, o którym niedawno sama pisałam, to z wielką nadzieją rozpoczęłam lekturę powieści Potomkowie złych ludzi.
Akcja powieści rozpoczyna się tuz po zakończeniu I wojny światowej, kiedy to główny bohater Eustachy przybywa do Sandomierza i próbuje znaleźć pracę i ułożyć sobie życie w nowym, a może tylko nieco zmienionym miejscu. Mężczyzna skrywa tajemnicę, która go tłamsi i każe mu się trzymać na uboczu od reszty lokalnego społeczeństwa. Jego los jest niepewny, choć życie bywa przewrotne i na jego drodze stawia zarówno złych jak i dobrych ludzi.
Potomkowie złych ludzi w mojej subiektywnej ocenie:
Edyta po raz kolejny maluje przed czytelnikami bogatą w szczegóły wizję ówczesnego świata oraz niewielkiego miasteczka położonego nad Wisłą, które posiada lokalnych bandziorów, pijaków, panie lekkich obyczajów, ale też księdza, karczmarza, piekarza czy rzeźnika, których splatające się historie i interesy stanowią maszynę napędową dla fabuły. W tle piękne i nieco dzikie Góry Pieprzowe okraszone tamtejszą przyrodą.
Powieść polecam wszystkim, którzy lubią powoli rozkoszować się historią i jej detalami, jakich Edyta nie szczędzi, umiejętnie przeplatając je z fikcją literacką, co daje wyjątkowo przyjemny w odbiorze obraz.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)