www.odroczone.nadzieje.blog

Dzięki wymyśleniu stronywww.odroczone.nadzieje.blog udało mi się urealnić bohaterkę - Aldonę, a pytania Czytelników o to, czy taka strona istniej, jedynie potwierdzają, że to był dobry pomysł. Pisanie fragmentów bloga było bardzo żmudne i czasochłonne. Wielokrotnie je poprawiałam i wciąż byłam niezadowolona. Mam jednak nadzieję, że wersja końcowa jest interesująca. 

"ODROCZONE NADZIEJE" - BLOG ALDONY







   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
PUSTKA
Nigdy nie przypuszczałam, że w wieku 48 lat zacznę prowadzić pamiętnik, a już na pewno nie sądziłam, że będę to robić w sieci. Nigdy nie lubiłam obarczać kogoś swoimi problemami. Uważałam, że potrafię sobie poradzić z wszystkimi przeciwnościami. Wolałam słuchać tego, co inni chcą mi powiedzieć, przyjmując wrzucane przez nich kamyki do mojego worka, który czasami bardzo mi ciążył. Nie skarżyłam się na to. Żyłam ich troskami, nie dostrzegając własnych. Dzisiaj sama potrzebuję rozmowy, choć zupełnie nie wiem, od czego mam zacząć...

Od miesiąca jestem sama! Nie mam dla kogo gotować... Nie mam się kim opiekować... Nie mam komu czytać... Został mi tylko album z czarno - białymi fotografiami, na których ledwie się rozpoznaję, gruby pled w czerwono - beżową kratę, który teraz leży na kanapie staranie złożony, choć chwilowo bezużyteczny, i maleńkie lusterko sprawiające mnóstwo radości nawet wówczas, gdy przeglądająca się w nim osoba nie poznawała własnego odbicia. Przedmioty - to one są w stanie przetrwać dłużej od swojego właściciela.

Śmierć nie dba o tych, którzy pozostają na Ziemi. Bezwstydnie karmi się ich cierpieniem. Okrutnie drwi z rozpaczy. Szydzi z bólu rozdzierającego ludzkie serce. Naigrawa się z tych, którzy wciąż wierzą, że mają szansę z nią wygrać. Odchodząc, bezkarnie depcze ich nadzieje.

Jestem samotna, choć codziennie wokół siebie spotykam ludzi. Czuję pustkę, choć dopiero niedawno udało mi się Ciebie poznać. Czuję niedosyt, gdyż mam świadomość, że mogłam zrobić więcej i lepiej. Jestem rozgoryczona, bo nie potrafiłam Cię ocalić! Wierz mi chciałam, ale wszyscy wokół rozkładali ręce, twierdząc, że jedynym wyjściem jest uśmierzenie bólu, który z dnia na dzień stawał się coraz większy. Bólu, który odczuwałam wraz z Tobą. Bólu, który pozostał, choć Ty już go nie odczuwasz...

Wszyscy powtarzają mi, że potrzebuję czasu, aby pogodzić się z rzeczywistością. Ale czym jest czas? To pojęcie zupełnie abstrakcyjne, które dla każdego może mieć inne znaczenie. Nie wiem, ile go potrzebuję, aby zrozumieć to, co się wydarzyło... Nie mogę jednak zapomnieć słów, które niedawno przeczytałam. Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe.[1]

18 października 2014 r.


[1] Mitch Albom, Zaklinacz czasu, Kraków 2014 r., s.262.

                                                       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
ALIENACJA
Czy jesteśmy tylko sumą przypadków? Jeśli tak, to ja skupiam w sobie szczególnie dużo różnych przypadków...

Kiedyś pragnęłam, żeby wszyscy ludzie wokół mnie byli szczęśliwi - to chyba dziecinna naiwność kazała mi wierzyć, że jest to możliwe. Nie liczyłam godzin ani pieniędzy, żeby pomóc innym. Nigdy jednak nie zdobyłam się na refleksję, bo przecież może oni wcale tego nie chcieli. Może oczekiwali czegoś innego, a ja narzucałam im swoją wolę? Nie wiem... To nie są łatwe tematy, a ja nie jestem na tyle otwarta, aby o nich mówić...

Dzisiaj samotność boli inaczej, niż wtedy, gdy człowiek jest młody. A może po prostu przyzwyczaiłam się do niej i traktuję ją jak przyjaciółkę, która towarzyszy mi od lat, pokazując różne oblicza ludzkiego życia. Próbowałam. Wiele razy próbowałam, ale niełatwo jest posklejać ludzkie uczucia. Nigdy tak naprawdę nie zrozumiałam, gdzie popełniłam błąd i dlaczego byłam przez tyle lat karana.

Czas mija, a ja staję się coraz bardziej skostniała. Targa mną obojętność, która za wszelką cenę chce zawładnąć moim sercem. Nie zgadzam się na to, ale nie mam już siły walczyć i prosić o kolejną szansę na rozmowę...

17 listopada 2014 r.   
           
                                                       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ZAUROCZENIE
Czy miłość zarezerwowana jest tylko dla wybrańców? Czy jest ona przywilejem, na który trzeba sobie w jakiś sposób zasłużyć? Mam nieodparte wrażenie, że jest to towar iście deficytowy, na który wielu ludzi w obecnych czasach nie stać. A może po prostu nie chcą lub nie potrafią się zaangażować. Odsłonić swoje wnętrze przed inną osobą. Żyć z nią i poniekąd dla niej. Wspólnie snuć plany na przyszłość, wzajemnie cieszyć się swoimi sukcesami i wspierać, gdy wokół zawierucha. Otwarcie mówić o tym, co boli...

Podobno miłość jest ślepa. Stwierdzenie nad wyraz rzetelne. Dzisiaj doskonale je rozumiem i w pełni się z nim zgadzam. Jednocześnie rodzi się pytanie, dlaczego właśnie tak się dzieje? Dlaczego człowiek, który jest kochany często nie potrafi tego docenić, szukając czegoś innego, czegoś więcej, czegoś nowego? Bezczelnie sądzi, że miłość mu się po prostu należy od losu i nic nie jest w stanie tego zmienić? A może myli pychę z miłością...

Nic nie przychodzi samo i każda relacja międzyludzka wymaga zaangażowania dwóch stron. Związek nie istnieje, jeśli pielęgnuje go tylko jedna z zainteresowanych osób. Każdy gest, każdy uśmiech, dotyk ma znaczenie, bowiem buduje relacje na wyższym poziomie naszej podświadomości.

Zaufanie jest nieodłącznym towarzyszem miłości i dopóki mocno trzymają się za ręce ich związek jest nierozerwalny, bezpieczny wobec wszelkich przeciwności losu, bez względu na czas czy miejsce. Bezgraniczne zaufanie zakrawa na głupotę, ale jego brak niszczy każdą relację. Czy można to wypośrodkować?

Mnie się to nie udało...

5 grudnia 2014 r. 

                                                        ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UCIECZKA
To niebywałe, jak istotna dla człowieka potrafi być praca. Często stanowi ona panaceum na całe zło. Można godzinami ślęczeć nad tabelami, wykresami czy zestawieniami, byleby tylko nie wracać do pustego domu, gdzie przytłacza cisza, której siostrą jest samotność. Do głosu wówczas dochodzą skrzętnie skrywane pragnienia. Jak bumerang powracają niespełnione marzenia, ambicje i cele.

Ktoś, kto się poddaje i rezygnuje ze swojego życia osobistego, staje się łatwym celem i często pozwala się ranić, nie umiejąc się otwarcie przeciwstawić ludziom, którym wydaje się, że są od nas lepsi, mądrzejsi, silniejsi, a przede wszystkim na wyższym, niż my, stanowisku...

Sporadyczne nadgodziny spędzone w pustym biurze czy dodatkowe zadania na weekend z czasem przestają być incydentalne i zaczynają stanowić normę, która z każdym tygodniem, miesiącem i rokiem staje się coraz wyższa. Potem jest już tylko mur, za którym nie ma nic, a przede wszystkim nie ma ciebie...

Człowiek to zwierze stadne, dlatego od zarania dziejów swoje domostwo budował w pobliżu innych współplemieńców, nawiązując z nimi bliższe relacje oparte na zaufaniu, współpracy i wzajemnej trosce. Teraz jednak jest inaczej. To, że przebywamy z kimś pod jednym dachem, nie jest równoznaczne z tym, że jesteśmy z nim jakoś związani. Zazwyczaj funkcjonujemy obok siebie, nie ujawniając tego, co stanowi istotę człowieczeństwa - własnej duszy...

26 stycznia 2015 r.

                       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WYROK
Złe wieści potrafią przygnieść nawet najtwardszych, pozbawić ich energii i obnażyć głęboko skrywane lęki. Histeria pozbawia świadomości, usypia duszę, a z ciała wysysa soki witalne. Łudzi pozornym działaniem. Kłóci się z logiką, która jeśli się nie podda tyranii, jest w stanie wziąć górę, odbić się od dna i z impetem wznieść się ponad standardowe rozwiązania. Porażka lub zwycięstwo zależą wyłącznie od nas!

Zastanawiam się, ile człowiek jest w stanie znieść? Czasem wydaje nam się, że spadło na nas już tak wiele, jesteśmy zdesperowani i nie dostrzegamy lepszego jutra, gdy nagle zupełnie niespodziewanie spada na nas kolejny cios i w jednej chwili musimy wspiąć się jeszcze wyżej, dać z siebie jeszcze więcej. Wówczas dokonać można takich rzeczy, o które nigdy wcześniej byśmy siebie nie podejrzewali...

Czy każde poświęcenie ma jakiś kres? O poświęceniu mówię tylko wtedy, gdy robię coś, co sprawia mi cierpienie i nie ma tu znaczenia czy jest to ból fizyczny czy psychiczny. Poświęceniem nie jest pomoc tym, którzy są dla mnie esencją życia. Kres przychodzi wówczas, gdy jedna ze stron tego układu zaczyna się męczyć i przestaje widzieć cel w tym, co robi.

Życie stawia nas przed trudnymi wyborami, ale czy zawsze postąpilibyśmy jednakowo w danej sytuacji? Mam nieodparte wrażenie, że największe znaczenie dla podjęcia decyzji mają nasze doświadczenia życiowe oraz aktualne uwarunkowania. Łatwo jest osądzać innych, mówiąc im, co powinni robić. Każdy dorosły człowiek posiada własny system wartości kształtowany przez całe życie, wobec czego sam jest w stanie racjonalnie ocenić sytuację...

9 lutego 2015 r.

       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
NIESPODZIANKA

Zazwyczaj niespodzianki kojarzą się nam z czymś pozytywnym, z czymś, co ma dla nas pewną wartość O czym czasem potajemnie marzymy. Jeżeli niespodzianka jest trafiona, może dać nam potężny zastrzyk adrenaliny, a co za tym idzie, obudzić w nas chęć do działania, do tworzenia i samorozwoju. Gorzej jeśli tak nie jest...

Czym są oczekiwania? Czy wyobrażeniami pozostającymi w sferze naszej fantazji? Czy w ogóle mają szansę się spełnić, skoro nie zawsze zależą od nas samych? Ile sił i zaangażowania musimy w nie włożyć, aby miały szansę się ziścić. Jednak czy tylko my sami mamy na nie wpływ? Gdzie się zaczyna i kończy rola otaczającego nas świata?

Ideały są tym, co niedoścignione. To coś, do czego dążymy, choć rzadko udaje nam się to osiągnąć. Jak wyglądałby świat bez ideałów? Pewnie trudno jest go sobie takim wyobrazić. Jedno jest pewne, życie w nim byłoby o wiele łatwiejsze i spokojniejsze. Ideały wzbudzają emocje, które czasem trudno okiełznać. A jeśli te wymykają się spod kontroli, potrafią  ranić nawet najbliższych nam ludzi.

Gdzie wśród ideałów i oczekiwań jest miejsce rodziny? To właśnie jest ta największa niespodzianka! Rodząc się, nie mamy pojęcia, jak będzie wyglądało nasze życie i relacje z najbliższymi. Tak jak większość ludzi marzyłam o prawdziwej rodzinie. Nie takiej, gdzie każdy żyje obok drugiego niezainteresowany tym, co czuje i o czym myśli, bo akurat w telewizji kolejny raz wyświetlana jest powtórka programu rozrywkowego lub setny odcinek serialu! Nie o takiej, gdzie wstyd jest się przyznać do przegranej, bo nikt nie zaproponuje pomocy, a wytknie potknięcie! Nie tej, gdzie rozmowa ogranicza się do kilku krótkich słów rzuconych od niechcenia w przerwie na reklamy.

Jak mawiają: Rodziny się nie wybiera...

6 marca 2015r.

      ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
SZANSA?
Podobno nie można dwukrotnie wejść do tej samej rzeki. Logika podpowiada, że rzeczywiście. Bez względu na okoliczności, czas i miejsce, za każdym razem będzie inaczej i nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Odgrzewając obiad, nie łudzimy się, że będzie smakował tak samo, jak wczoraj. Faktem jest jednak, że czasem bywa jeszcze lepszy niż uprzednio, ale to już kwestia gustu. Zawsze jednak istnieje niebezpieczeństwo, że może się przypalić i co wtedy?

Zastanawiam się nad tym, czy każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. W pierwszej chwili chce mi się krzyczeć, że naturalnie tak, w końcu to takie chrześcijańskie. Od małego powtarza nam się, że w życiu należy przebaczać, bo tylko wtedy można zasłużyć na przebaczenie innych. I tu dostrzegam istotę rzeczy: coś za coś! Kiedy przebaczamy, czujemy się bardziej wartościowi, mamy o sobie wyższe mniemanie. Tylko na jak długo to wystarczy? Do kolejnego razu, gdy ktoś wykorzysta naszą otwartość, a może należy powiedzieć - łatwowierność, naiwność i głupotę.

Egoizm to słowo nacechowane negatywnie, od którego stroniłam. Zawsze obawiałam się tego, co powiedzą o mnie ludzie, jeśli zamiast myśleć o innych najpierw zadbam o siebie. Łudziłam się, że ktoś to doceni, ale nikomu nie chce się doszukiwać w innym człowieku jego dobrych cech. Łatwiej wytknąć mu to, co zrobił nie tak. W takich chwilach ważny jest pancerz, który powinniśmy sobie umieć stworzyć. To nasza gwarancja spokoju i izolacji od negatywnych uczuć i opinii, na które jesteśmy narażeni każdego dnia.

Dzisiaj wiem, jak bardzo byłam bezradna wobec życia i ile przez to straciłam...

Mam jednak nadzieję, że uda mi się uchylić drzwi do Krainy Szczęścia...


2 kwietnia 2015 r.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Komentarze

  1. Ślicznie napisane. Nic dodać nic ująć. Te stany przeżywałem , chyba tylko po za samotnością ,.jest mi obcy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer