Magda i Emil kiedyś byli przyjaciółmi, ale los sprawił, że przez długie lata nie utrzymywali żadnego kontaktu. Czy po latach będą umieli schować do kieszeni swoje urazy i porozmawiać o człowieku, który dla obydwojga był kimś ważnym?
PRZESZŁOŚĆ BYWA BOLESNA
"Kiedy
jechał na cmentarz, nie wiedział, dlaczego właśnie dzisiaj musi się tutaj
znaleźć. Miał na to mnóstwo czasu, a jednak coś go przygnało do tego miejsca.
Odruchowo spojrzał w niebo. Ognista kula chyliła się ku zachodowi, choć wciąż
dostatecznie mocno grzała. Otarł czoło chusteczką i nagle zrozumiał, dokąd
powinien pójść. Spojrzał na zegarek. Miał przeszło trzy godziny do spotkania
klasowego, dlatego bez ociągania ruszył w stronę wyjścia, po drodze zabierając
suche badyle, by je wyrzucić do kosza.
Kiedy
odszedł od grobu, odetchnął. Dotychczas miał zaciśnięte gardło. Nie zadbał o matkę,
gdy tego potrzebowała. Śmierć była dla niej jedynie ukojeniem.
Nagle
stanął jak wryty. Wąską alejką powoli podążała znana mu postać. Kobieta miała
długie jasne włosy kaskadami opadające na odkryte ramiona. Długa, zwiewna
sukienka plątała się wokół jej łydek. Beżowe, ledwo widoczne sandały sprawiały
wrażenie, jakby boso sunęła wprost na niego. Była nieco bardziej zaokrąglona
niż zwykle, ale pchany przez nią wózek dodawał jej urody i tłumaczył wygląd. Za
późno, by mógł odejść, dlatego czekał na spotkanie.
–
Cześć – odezwał się pierwszy, gdy ich wzrok się skrzyżował.
–
Emil? – zdziwiła się kobieta i zatrzymała się tuż przy nim. – Cóż za spotkanie!
–
Magda, nie uwierzę, że jest ci miło mnie widzieć – zakpił.
–
Tego nie powiedziałam – rzekła, ruszając przed siebie.
Ta
kobieta nie należała do łatwych przeciwników i kto jak kto, ale on o tym
doskonale wiedział. Mógł się poddać i zawrócić, ale wyczuł, że to jego szansa,
by spróbować wyjaśnić swoje zachowanie w przeszłości.
–
Marcelina opowiadała mi, że zostałaś mamą – zaczął, doskonale wiedząc, jak na
kobiety działa rozmowa o dzieciach.
–
Tak się złożyło – odparła wbrew jego oczekiwaniom niewzruszona.
–
Mogę zerknąć? – spytał, pokazując na wózek.
–
Proszę.
Śpiące
niemowlę niedbale rozrzuciło pulchne zaróżowione rączki i nóżki. Delikatny
meszek na głowie wystający spod płóciennej czapki miał jasny odcień włosów
matki. Kolorowe grzechotki zawieszone tuż nad głową dziecka lekko podskakiwały
na wybojach, wydając delikatne dźwięki.
–
Jest słodki – zauważył Emil z przekonaniem. – Cudny maluch.
–
Dziękuję. – Magda lekko kiwnęła głową, nie odrywając oczu od swojego syna.
–
Darek pewnie dumny jak paw, co?
–
Trafiłeś idealnie – odparła.
Rozmowa
wyraźnie się nie kleiła. Właśnie dotarli do głównej alei. Bez słowa skręcili w
nią, kierując się w stronę bramy. Olbrzymie drzewa rozpostarły zielony
baldachim, latem dając żałobnikom cień. Drobne liście co chwila spadały na
ziemię, by chwile później szeleścić pod stopami przechodniów.
–
Spacer na cmentarzu? – podjął rozmowę.
–
Spokój, cisza – odparła. – Najlepsze miejsce na sen.
–
Rzeczywiście. – Z uznaniem pokiwał głową.
–
Poza tym miejsce, w którym spędziłam mnóstwo czasu w młodości, więc w jakiś
sposób jest mi bliskie.
Zabolało
i pewnie tak właśnie miało być. Magda należała do kobiet, które w dosadny
sposób wyrażają uczucia. Tak, zasłużył sobie na to. Gdy ona płakała, on
planował podróż na inny kontynent. Gdy ona przeżywała załamanie nerwowe, jego
rodzice robili wszystko, by zdobyć resztę pieniędzy potrzebnych na jego wyjazd.
Gdy ona cierpiała, on również cierpiał, ale z nikim się tym nie dzielił."
Fragment powieści GDY POWRÓCIŁ SPOKÓJ
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)