KULISY NAGRYWANIA AUDIOBOOKÓW O ADELI

 Przygoda z  nagrywaniem audiobooków okazała się niebywale pouczająca. To wcale nie jest prosta praca, jak wcześniej sądziłam, dlatego szczerze podziwiam zawodowych lektorów, którzy w czasie nagrania muszą zapomnieć o jedzeniu, piciu czy innych potrzebach. 

CZYTANIE TO NIE JEST BAJKA...


Może i trochę przewrotny ten tytuł, ale rzeczywiście coś, co dotychczas uważałam za łatwiznę, bo przecież skoro potrafię, a wręcz uwielbiam czytać, to w czym problem? Można siedzieć w wygodnym fotelu i czytać do mikrofonu. 

Kiedy zobaczyłam studio, najpierw zaskoczyła mnie jego wielkość. Studia nagraniowe, które wcześniej widywałam (głównie radiowe czy muzyczne) były dość obszerne. W tym przypadku przestrzeni było bardzo mało. Później zrozumiałam dlaczego. 

Jedno krzesło i stolik wyłożony filcem, na którym ustawiono tablet i mikrofon stanowiły skromne wyposażenie. Dobrze, że nie mam klaustrofobii, bo pewnie od razu bym uciekła. 

Zabawa, a w zasadzie ciężka praca z własnymi słabościami zaczęła się już po kilku minutach nagrania. Okazało się, że czułość mikrofonu jest tak duża, że każdy ruch, oddech czy przełknięcie śliny jest natychmiast wyłapywane. Co było robić? Ślinianki pracowały jak oszalałe (nigdy wcześniej nie miałam z nimi problemów), dławiłam się śliną, a gdy usiłowałam ją przełknąć (oczywiście jak najciszej), realizator dźwięku natychmiast wygłaszał słowo: "Poprawiamy". Ja połykałam nadmiar wyprodukowanej śliny i wracaliśmy do pracy. 

Kiedy wydawało mi się, że już trochę opanowałam moje zwariowane ślinianki, okazało się, że wrogiem numer 2 są moje wnętrzności. Skurcze żołądka i harce jelit niemal rozwaliły słuch Pawłowi - dźwiękowcowi, który ze stoickim spokojem powtarzał "Poprawiamy". I nieważne, czy byłam najedzona, czy głodna moje wnętrzności falowały, krzyczały, poruszały się, drżały i jęczały. 

A teraz wyobraźcie sobie, że musicie siedzieć i się nie poruszać przez kilka minut. Spróbujcie czytać w jednej i tej samej pozycji. Ile wytrzymaliście. Ja też sądziłam, że to nie jest trudne. Do czasu, gdy plecy bolą, nos swędzi, a usta zaschły. Przypominam, że każdy najdrobniejszy ruch, zamienia się na dźwięk, a uszy Pawełka przecież wyczulone do granic możliwości. O losie... 

Ciasne pomieszczenie okazało się w niczym nie przeszkadzać, bo i tak nie mogłam się poruszać. 

Nagrywanie audiobooków o Adeli nie było łatwym zadaniem, ale pomijając te wszystkie niedogodności, praca nad nagraniem audiobooków nauczyła mnie, żeby nie pisać długich zdań (język się plącze przy czytaniu, a każda poprawka jest czasochłonna) i być cierpliwym wobec własnych ograniczeń, nad którymi trudno mieć kontrolę.

Cieszę się, że udało mi się spotkać i porozmawiać z innymi lektorami. Roch Siemianowski zdradził mi, że w czytanej książce ma tak skomplikowane, wymyślone przez autora nazwiska bohaterów i nazwy miejscowości, że musi je dzielić na głoski i zapisywać na kartkach, żeby w ogóle je rozczytać.

Dziękuję za wskazówki merytoryczne przekazane przez Pawła Zadrożnego, który był moim przewodnikiem po świecie dźwięków, śmiał się z moich przejęzyczeń i cierpliwie wybaczał awanturę moim wnętrznościom. 

Komentarze

  1. Tak. Gdy stoi sìę z boku i nie bierze się udzialu w tworzenia czegoś, wydaje nam się to łatwe, dopiero proces który pokazuje nam krok po kroku jak to wygląda od środka oraz ogrom pracy włożonej i zakres nabytego doświadczenia przez osoby tworzący dany produkt uświadamia nam że nie jest to takie proste.Czasami są to lata praktyki, wiemy o tym oboje dobrze Anetko. Jak widać na Twoim przykładzie czlowiek uczy się całe życie. Ważne by to co poznał nowego pomogło mu bardziej zrozumieć innych oraz lepiej potrafił kształtować siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Każde doświadczenie jest cenne, dlatego nie lubię się poddawać, zanim nie spróbuję.

      Usuń
  2. Podziwiam, nie mam takich doświadczeń, ale zdarzało mi się nagrywać tłumaczenie filmu promującego coś tam po francusku i naprawdę to było straszne dodatkowo NIENAWIDZĘ swojego głosu, tak z zewnątrz, o tym, że czytać na głos trzeba umieć, bo to jednak coś w rodzaju aktorstwa tez nie zapominam. No i? Dopisujesz sobie nowy zawód, czy tylko swoje będziesz czytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam teksty innych osób, bo to duże wyzwanie. Więc gdybyś chciała, to bardzo chętnie to zrobię :)

      Usuń
  3. Ja powiem Ci, że jak czytam dzieciom na głos to też odczuwam taki stres. Żeby dykcyjnje było dobrze, żeby nie za szybko czytać, głośno, a jednak ciekawie i zabawowo. Mogę więc tylko sobie wyobrazić i po przeczytaniu Twojego posta, jak trudno nagrywa się takie audio. Tymbardziej gratuluję Ci odwagi i samokontroli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że dzieci to najtrudniejszy odbiorca i ich nie oszukasz. Jeśli czegoś nie zrozumieją w czytanym tekście, natychmiast to powiedzą :)

      Usuń
  4. Kiedyś miałam okazję sprawdzić się jako "lektor" i dla mnie też nie była to prosta sprawa. Jeszcze gorzej było jak się słuchałam :D Ale do wszystkiego można przywyknąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, słuchanie własnego głosu to wyzwanie. Zaskakujące, jak inaczej brzmi...

      Usuń
  5. Moja Przyjaciółka jest z kolei tłumaczem kabinowym. To bardzo trudna praca, mnóstwo stresu i odpowiedzialność. W czytaniu w studiu chodzi bardziej o dykcję, głos i umiejetność interpretacji tekstu. Nie każdy to ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę trudne zadanie. Trzeba cały czas być skoncentrowanym.

      Usuń
  6. Jej naprawdę nie wiedziałam, że nagrywanie audiobooków jest tak trudne! Bardzo interesujący tekst! Chętnie będę tu zaglądać po więcej!
    I oczywiście gratuluje kolejnego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać że to nie lada wyzwanie. Nam z boku wydaje się co tam takiego... Czytać niestety trzeba potrafić. Nie każdy ma do tego dar. Sporo czytam dzieciom w przedszkolu i niestety po norwesku. Żeby je zachęcić do słuchania najpierw muszę kilka razy przeczytać tekst a dopiero później zabieram się za czytanie dla nich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam. Ja mam wewnętrzną barierę do języków obcych, ale wiem, ile pracy wymaga czytanie w języku ojczystym, zatem chwała Ci, że robisz to w obcym.

      Usuń
  8. Podziwiam i gratuluje, to nie jest zajęcie łatwe i dla każdego. Ja z moją dysleksją, mogłabym w stresie przeczytać zupełnie inną historie haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mogłoby być nawet ciekawe, tylko co by na to powiedział autor oryginalnego tekstu ;)

      Usuń
  9. Tak, patrząc na to z boku, wydaje się to człowiekowi takie proste, a w rzeczywistości jest zupeł nie inaczej. Nie jest to łatwe zajęcie, więc podziwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadanie nie jest łate, ale jak to z wyzwaniami, daje satysfakcję. Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Jeszcze będąc na studiach mialam okazje popracować troszkę w naszym,lokalnym akademickim radiu. Mialam na zmianę audycje z moja koleżanka,coś tam wtedy czytałyśmy jakies wiersze itp. Mały epizod ale jakze ciekawy, dużo się wtedy dowiedziałam o dykcji,pracy nad emisja głosu,prawidłowym wypowiadaniu zgłosek i akcencie. To było dla mnie świetne przygotowanie do pracy nauczyciela. Dzis juz nie pracuje w wyuczonym zawodzie i akcent pewnie już dawno zgubiłam ale miło to wspominam. Praca nad audiobookiem to dopiero jest orka,bo jednak nie mówisz,czytasz kilka zdań poprzeplatanych piosenka czy reklama a caly,dlugi tekst. Chyle czoła :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda, to bardzo trudne. Mnie troszkę przerażała ciasna "klatka" do nagrań. Doświadczenie niezapomniane, ale wolę nagrania w większej przestrzeni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer