Nazizm nie pojawił się na ziemi jak plaga stonek. Powoli pełzał, zataczał kręgi i szukał odpowiednich miejsc i ludzi, by osiąść i powoli wwiercać się w świadomość mas. A gdy osiągnął pełny rozkwit, trzeba było zrobić wszystko, by go podtrzymać w myślach, mowie i działaniu. Stąd organizacja wieców poparcia i wszechobecna propaganda w prasie i radiu dla idei nazistowskich. To wystarczyło, by naród niemiecki oszalał...
A teraz, czy potrzeba dużo więcej?
"Na zebranie partyjne
woleli się nie spóźniać. Przewodniczący partii wprowadził iście wojskowy dryl i
każdy, kto nie zdążył na czas, po prostu nie mógł wejść do środka. Dlatego
Anders wsiadł do swojego auta i uruchomił silnik. Obok niego usiadł syn.
Wilhelm zajął tylną kanapę. Anders nie szczędził silnika. Nie mogli się
spóźnić.
Gdy dojechali na
miejsce spotkania partii NSDAP, przed budynkiem stało kilkanaście innych aut
prominentnych mieszkańców Gdańska. Przed wejściem panował tłok. Anders wysiadł
z auta i począł się przeciskać do wejścia. W ślad za nim ruszyli Wilhelm i
Frank. Nikt ich nie zatrzymywał. Wszyscy znali senatora, który tak dobrze
walczył o ich prawa w senacie.
Anders wszedł do
środka i ruszyły na sam początek. Dostrzegł kilka wolnych krzeseł. Zajął jedno
z nich. Wiedział, że syn i przyszły zięć pozostaną nieco dalej. On
reprezentował nie tylko swoją rodzinę, ale też władzę wykonawczą.
Kiedy na mównicy
pojawił się szef tutejszego oddziału partii, powitał go aplauz zgromadzonych członków
partii. Wilhelm stanął z boku, opierając się o ścianę. Stąd miał dobry widok na
mównicę, ale też na ludzi przychodzących na te spotkania. Ludzi – którzy na
nowo konstruowali rzeczywistość wokół siebie.
Prelegent był
wszystkim świetnie znany i mówił o doskonale wszystkim znanych sprawach, bo któż
nie wiedział o tym, że w Nowym Dworze, w Nytychu i Kalthofie na wszystkich
sklepach już wywieszono tabliczki informujące o tym, że obsługiwani są tylko
klienci pochodzenia niemieckiego. Czy ktoś jeszcze wątpił, że do chorego Polaka
nie przyjedzie lekarz? A matce głodnego polskiego dziecka nikt nie sprzeda
kwarty mleka? Jednak w każdym jego słowie czuć było siłę wiary, że wszystkie te
działania mają sens, a na ich końcu jest upragniona swoboda.
Zgormadzeni na sali
słuchacze niemal spijali słowa z jego ust. Każde nowe odniesienie do działań
wobec znienawidzonych nacji, witane było gromkimi brawami i gwizdami. Może to
dym papierosowy, którym było przesycone powietrze, a może podszyte dumą słowa
niejednego doprowadziły do szaleństwa. Stawał taki delikwent z zaczerwienionymi
oczami i z całych sił klaskał po każdym zdaniu wypowiedzianym przez działacza
partyjnego. Ten pozornie starał się go uciszyć, ale w skrytości serca o takie
zainteresowanie tłumu właśnie mu chodziło. Już wiedział, że trafił do
świadomości mas. Niebawem do niego dołączą pozostali. I tak kolejno wstawali
następni i głośno oklaskiwali mówcę, aż wreszcie ten schodził z mównicy,
upajając się atmosferą.
To właśnie dlatego
Wilhelm nie opuszczał żadnego z partyjnych spotkań. Oczyma wyobraźni widział w
tym miejscu siebie. Na razie szkolił się, obserwując innych. Sam ćwiczył na
sali sądowej. Tam sprawdzał swój talent aktorski. Miał go, a jakże. Ale
wiedział też, że zgubne jest popadanie w samo zachwyt.
Uśmiechnął się do
siebie, starając się skupić na wchodzącym na mównicę nowym prelegencie.
Kojarzył tę postać, wolał jednak dokładnie wiedzieć, z kim ma do czynienia.
Tłum ucichł. Mężczyzna wyrecytował swoje stanowisko w partii.
- Przyjechałem z Tiegenhof[1]. –
Powiódł wzrokiem po zatłoczonej sali. – Nie mogę zacząć inaczej niż od złożenia
hołdu człowiekowi zasłużonemu dla społeczności niemieckiej – dodał powoli. – Zgodzicie
się, że takim właśnie człowiekiem był nasz przyjaciel Grünbau[2].
Człowiek, z którego każdy porządny Niemiec powinien brać przykład. Bo tylko
dzięki takiej odwadze naród niemiecki odzyska swą dawaną świetność i wzbudzi
szacunek w innych narodach – wyjaśnił.
Tłum ochoczo wiwatował
na cześć bohatera. Teraz już mogli usiąść, by posłuchać słów zacnego człowieka,
który los swego narodu cenił ponad wszystko inne. Mężczyzna mimo dojrzałego
wieku, wyglądał młodo, ale jego głos był donośny. Nie musiał krzyczeć, by każdy
go usłyszał.
- Każde działanie ma
sens – zaczął. – Musicie uwierzyć, że każdy z was ma możliwość zrobienia czegoś
wielkiego. O jednych sprawach będą wiedzieli tylko wasi najbliżsi, o innych
opowiecie nam na spotkaniu takim, jak to. Ale będą też takie, za które pochwali
was sam wódz – powiedział, starając się nawiązać kontakt z każdym, kto
znajdował się na sali."
[1] Niemiecka nazwa dla Nowego Dworu
Gdańskiego sprzed 1939 r.
[2] Znany na całych Wielkich Żuławach
awanturnik, prawa ręka Landrata Andresa z Nowego Dworu, organizator napadów i
petardowych zamachów na dom polskich celników. Zginał z rąk Polaka.
Aneta Krasińska, W objęciach nazisty
Jak łatwo można ogłupić i zdemoralizować ludzi. Złą ideologię powtarzaną wiele razy przyjmuje się jako coś co zmieni świat na lepsze . W rzeczywistości cierpią zwykli ludzie . Propaganda robi swoje....
OdpowiedzUsuńSłowa to potężna broń, bo dotyka mas...
Usuń#opinia
OdpowiedzUsuń"W objęciach nazisty ", to moje kolejne i niezwykle udane spotkanie z piórem Anety Aneta Krasińska - autorka .
Tym razem pisarka zabiera nas do Wolnego Miasta Gdańska. Jest maj 1939 rok. W Gdańsku szerzy się propaganda niemiecka, utrudniająca i uprzykrzająca życie ludności polskiej, kaszubskiej i żydowskiej.
Nela Witt, młoda Niemka wiedzie sielskie i dostatnie życie. Jest zakochana w niemieckim adwokacie. Chłopak pnie się po szczeblach kariery zawodowej dzięki koneksji ojca Neli, z którą jest zaręczony. Ślepo zapatrzony w idee nazistowskie pogardza ludźmi.
W życiu Neli pojawia się Iwo, pracujący w służbie celnej.
Czy poznanie Iwa zmieni spojrzenie Neli na otaczający świat?
Czy pozwoli jej dostrzec w narzeczonym to, czego do tej pory nie widziała?
Czy ślub z nim będzie w dalszym ciągu jej marzeniem?
Czy narzeczony da jej wybór?
Czy Iwo odważy się Neli powiedzieć o swoich uczuciach?
Czy wybuch wojny da Neli szansę na odmianę jej losu?
Na te pytania i na wiele innych poznacie odpowiedź po przeczytaniu książki.
Ta historia jest trudna, ale pełna emocji. Skłania do refleksji i do zastanowienia się. Pisarka poruszyła moje serce. Pokazała jak "ludzie ludziom zgotowali ten los". Szykany, nękania, pobicia i bieda były na porządku dziennym. Wystarczyło się znaleźć w nieodpowiednim miejscu i czasie.
Autorka wykreowała w piękny sposób różne charaktery i ludzkie dylematy. W tym bezwzględnym świecie nie zabrakło ludzi wartościowych. To przyjaźń i miłość pozwalały przetrwać ten trudny czas. Pomimo okrucieństwa i nienawiści byl czas i determinacja w dążeniu do realizacji marzeń. Piękne i plastyczne opisy pozwoliły mi przenieść się do Gdańska i uczestniczyć w tych historycznych wydarzeniach. Razem z bohaterami literackimi przeżywałam ich strach, złość, niepewność i oburzenie .
Książka napisana jest pięknym językiem a fabuła jest bardzo dynamiczna.
Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
Polecam jej przeczytanie z całego ❤️
Przed nami kolejna bardzo emocjonująca powieść, która przeczołga, poturbuje serce, podniesie ciśnienie i wzbudzi złość na to, co nieuchronne. Bardzo zaangażowałam się w tę opowieść. Przeżywałam wszystko z bohaterami, czułam ich strach, niepewność, obawę. Widziałam ich oczami, to co dzieje się wokół nich. Mogłam spojrzeć na te same rzeczy, obrazy z dwóch różnych perspektyw, innych przekonań. Jak każdy z nich widział świat, w którym żyją i funkcjonują. Mimo że postacie, które występują w powieści, są fikcyjne, to ukształtowane w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie, jakby istniały naprawdę i brały czynny udział w rozgrywających się wydarzeniach, które miały duży wpływ na życie tamtejszych mieszkańców. Dajcie się porwać tej niesamowitej historii, gdzie jest miłość, ale i utrudnienia, przemoc, ale i nadzieja na to, że zło niebawem dobiegnie końca. Wiara, walki, niełatwa codzienność, cała paleta rozmaitych emocji, przeżyć i ludzkich tragedii.
OdpowiedzUsuń