
O zgrozo, przecież maj za pasem, a ja wciąż marznę! I jak mam być twórcza, gdy nos mi zamarza - a gorąca herbata tak szybko stygnie, że gdy dopijam ją do końca, to jest już lodowata. A może to ja jestem zbyt powolna... Może gdybym pisała 100 znaków na minutę, a nie w 15, to palce płonęłyby mi, ledwie dotykając klawiatury. Tylko jak je zmusić do większego (o 15 razy - to trochę dużo) wysiłku - to jest fundamentalne pytanie. Zastanawiam się też, czy potrafiłabym tak szybko wymyślać wydarzenia. Żeby tylko mózg się nie zbuntował i nie odmówił mi posłuszeństwa...
W każdym razie na dwór nie wystawiam nosa, ale w domu też trudno mi się zabrać do pisania i co z tym zrobić? Jak żyć panie premierze?
Tak czytam Pani wpis i mam wrażenie, że to o mnie. Zmarźluch ze mnie straszny!
OdpowiedzUsuńNa grilla za zimno, zapowiada się chłodny i deszczowy weekend w Polsce, więc kominek i ciepła herbata jak najbardziej się przyda :) ja niestety kominka nie mam, ale za to wszędzie po domu chodzę z termoforem "w ubranku" z Sówką.
Pozdrawiam i życzę cieplejszych dni.
Justyna
Dziękuję i również życzę słońca :)
OdpowiedzUsuńŻyczę tylko ciepłych chwil :)
OdpowiedzUsuń