Tak się czasem zastanawiam, ile autora jest w autorze? Głupie? może... Kiedy zaczynałam pisać, nie chciałam mówić o sobie. Wolałam oddać głos moim bohaterom. Ja po prostu za nimi stałam, z boku obserwując, dokąd to wszystko mnie zaprowadzi. I trochę jestem zdziwiona...

Sądziłam, że najważniejsza jest opisywana historia i bez znaczenia jest to, czy mnie akurat boli głowa, czy ktoś mi zaszedł za skórę, a mój pies pogryzł moje ulubione kapcie. Książka tego w żaden sposób nie ma prawa pokazać, chyba że jest to element fabuły. Dlaczego? Bo to dwa różne światy i moje życie prywatne jest zamkniętym światem, w którym owszem goszczą bohaterowie literaccy, jednak najważniejsze jest dla mnie, aby moja przestrzeń życiowa dawała mi swobodę i nie była na pokaz. Nie chcę dzielić się każdym wydarzeniem z mojego życia, bo to jest zarezerwowane dla najbliższych. Dzięki temu mogę czuć się swobodnie i nie myśleć o tym, że coś muszę. Przez takie podejście pewnie dużo tracę, bo teraz nie wystarczy pisać. Teraz trzeba "żyć na oczach" innych, stale odsłaniając siebie w mediach społecznościowych, czyli żyć dla innych. A co z własnym życiem?
WYOBRAŻENIA AUTORA

Sądziłam, że najważniejsza jest opisywana historia i bez znaczenia jest to, czy mnie akurat boli głowa, czy ktoś mi zaszedł za skórę, a mój pies pogryzł moje ulubione kapcie. Książka tego w żaden sposób nie ma prawa pokazać, chyba że jest to element fabuły. Dlaczego? Bo to dwa różne światy i moje życie prywatne jest zamkniętym światem, w którym owszem goszczą bohaterowie literaccy, jednak najważniejsze jest dla mnie, aby moja przestrzeń życiowa dawała mi swobodę i nie była na pokaz. Nie chcę dzielić się każdym wydarzeniem z mojego życia, bo to jest zarezerwowane dla najbliższych. Dzięki temu mogę czuć się swobodnie i nie myśleć o tym, że coś muszę. Przez takie podejście pewnie dużo tracę, bo teraz nie wystarczy pisać. Teraz trzeba "żyć na oczach" innych, stale odsłaniając siebie w mediach społecznościowych, czyli żyć dla innych. A co z własnym życiem?
Może to za trudny temat jak na pierwszy dzień nowego roku, ale od jakiegoś czasu chodziło to za mną, dlatego piszę. Mam nadzieję, że Czytelnicy mojego bloga zrozumieją mnie trochę bardziej i będą widzieć, dlaczego w tym miejscu głownie piszę o książkach i towarzyszących temu moich odczuciach, które czasem prowokują do szerszej dyskusji na tematy społecznościowe.
Na koniec wszystkim życzę, by wierzyli w to, co robią i nie porzucali raz obranej drogi, jedynie ją modyfikowali.
Nie jestem pisarzem, ale wiele lat byłam nauczycielem w małym miasteczku, gdzie wszyscy wszystko o sobie wiedzą i nie potrzebują do tego facebooka. Wiem, że moje życie prywatne jest ściśle powiązane z zawodem, który wykonuję. I wydaje mi się, że w czasach socialmediów nie da się już zupełnie oddzielić życia prywatnego od zawodowego. Wiem, że wszystko, co opublikuję może zostać znalezione przez moich uczniów, więc piszę tylko to, co nawet dzisięciolatkowie mogą przeczytać ;) Z drugiej strony, przez socialmedia nawiązuję z uczniami relacje, które pozwlają mi lepiej ich zrozumieć.
OdpowiedzUsuńOgraniczona prywatność to koszt, jaki ponosi się, będąc popularnym.
Każde działanie ma swoje jasne i ciemne strony :) Pozdrawiam
UsuńWłaśnie o to chodzi, że w naturze człowieka leży "podglądanie" życia innych. Kiedyś wystarczyło okno albo ławka przed blokiem, by obserwować sąsiadów, teraz mamy FB. Ponadto autorzy są ekshibicjonistami w pewnym tego słowa znaczeniu, więc od czasu do czasu jakiegoś rąbka tajemnicy mogą uchylić. Ważne, żeby robić to z głową (i z umiarem). :)
OdpowiedzUsuńTen umiar jest najważniejszy i z tym przesłaniem ruszam w nowy rok, Aniu ;)
UsuńMam wrażenie, że większą część odbiorców tekstów kultury znacznie bardziej interesuje, co się dzieje w życiu twórcy niż jego dzieło. Mnie to się wydaje dziwne - takie życie życiem innych...
OdpowiedzUsuńStraszne to, że liczy się nie to co, chcesz pokazać, ale to co chcą zobaczyć inni…
UsuńNiestety, ale ludzie mają tendencję do zaglądania w życie prywatne Autorów. Ja cenię swoją prywatność, więc doskonale rozumiem twórców, ktorzy chcą oddzielić życie prywatne od zawodowego.
OdpowiedzUsuńPodglądanie stało się modne… Rozumiem, jeśli ktoś chce okazywać swój dom i rodzinę, ale nie każdy sobie tego życzy…
UsuńTak niestety zmienia się świat. Podam przykład. Kiedy wstawiam na fb zdjęcie jakieś wartościowej książki bez zdjęcia z mojego życia. Odbiór jest mniejszy. Gdy się na nim pojawiam i coś ludzie z ciekawości mogą zobaczyć, podpatrzeć to zainteresowanych jest więcej. Ludzka ciekawość jest nieograniczona. Szczególnie jak można skomentować, nie zawsze elegancko. Anetko, życzę Ci tylko takich prawdziwych czytelników. Dla których Twoja twórczość będzie szczerze odbierana i tak samo komentowana. Bez zawiści i słów które mogą ranić. Dobrze, że jesteś ❤️
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tym prawdziwym Czytelnikom nie jest potrzebna wiedza, co jem, gdzie i z kim śpię, czy jaką zakładam piżamę…
Usuń