"STO MILIONÓW DOLARÓW" Lee Child - SUBIEKTYWNIE O KONKURENCJI

Ostatnio słucham "Męskiego grania", ale lubię też "męskie czytanie", czyli dużą dawkę napięcia, trochę walki, krótkie i dosadnie teksty, ale przede wszystkim przemyślaną intrygę, która nawet fikcyjna wzbudza zainteresowanie i sprawia, że trudno nie dokończyć książki.


CO MOŻNA KUPIĆ ZA  STO MILIONÓW DOLARÓW?




Z Jackiem Reacherem miałam do czynienia po raz pierwszy i to za sprawą mojego syna, który kupił tę książkę i (o dziwo) ją przeczytał, a z tym akurat we mnie w ogóle nie poszedł. Musiała być to więc wyjątkowa powieść, więc nie mogłam jej nie przeczytać. 

Książkę czytało mi się dobrze i szybko, dlatego syn doszedł do wniosku, że pewnie pomijam opisy... Nie było ich tak wiele, więc wcale tego nie robiłam. Opisy, przez które nie przebrnęłam to te pochodzące z powieści Tess Gerritsen, gdzie z pasją opisuje przebieg sekcji zwłok. Brrr... Nie dla mnie takie smaczki. Tutaj na szczęście ich nie było. 

Wyrazisty bohater, bo jaki mógłby być, gdy powstało z nim kilkanaście powieści. Człowiek z zaskakującą inteligencją, której faktycznie mu zazdroszczę. Pocieszające, że to tylko bohater literacki, bo gdyby nie, to miałabym niemałe kompleksy ;)

Sto milionów dolarów w mojej ocenie:

Lee Child stworzył przyjemną w odbiorze powieść z superbohaterem, która potrafi zainteresować zagmatwaną fabułą, ale przede wszystkim zbudował napięcie, które racjonalnie dozował, sprawiając, że chciałam dobrnąć do końca. Powieść typowo pisana pod scenariusz filmowy. Pod tym względem przypomina mi książki Dana Browna. W jego przypadku zmęczył mnie ten sposób pisania. Podejrzewam, że podobnie może być z książkami Childa, ale żeby to sprawdzić, przeczytam jeszcze jakąś. 

Jak zawsze wspominam o języku, którym posługują się autorzy. Bardzo go lubię, bo w przeciwieństwie do kobiet - pisarek, jest on prosty. Zdania pojedyncze. Równoważniki, dzięki którym tak szybko czyta się powieść. Nie wiem, jak wy, ale ja jestem ich fanką (sama też staram się je wplatać w swoich książkach).

A sto milionów dolców wydałabym na coś zupełnie innego niż to, co opisane jest w książce. Może jacht i możliwość podróżowania przez cały rok... 

A Wy na co chcielibyście wydać taką sumkę?


Komentarze

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer