To moje drugie spotkanie z twórczością Hanny Greń, a że lubię haftować to sięgnęłam po jej najnowszą powieść z intrygującym tytułem "Mam chusteczkę haftowaną". W dzieciństwie bardzo lubiłam zabawę z chusteczką, ale teraz nabrała dla mnie zupełnie nowego wymiaru.
KOGO KOCHAM, KOGO LUBIĘ RZUCĘ MU POD NOGI...
Hania Greń osadziła swoją powieść we współczesnych realiach Bielska-Białej, gdzie młody policjant, Kostek próbuje rozwikłać sprawę dwóch okrutnych zabójstw. U jego boku pojawia się policjantka z wydziału wewnętrznego, a zza pleców obydwojga wygląda Eliza bohaterka tyle tajemnicza co chwilami wręcz dziwna. Na pozór Eliza ma wszystko, ale w momencie kiedy traci rodziców uświadamia sobie, że nie posiada nic. Do tego wciąż prześladuje ją były narzeczony, który wyobrażał sobie, że może omotać dziewczynę i zagarnąć jej majątek. Eliza zaczyna sobie uświadamiać, czym jest miłość i jak bardzo jej potrzebuje. Kiedy ostatecznie zrywa z narzeczonym, nie ma pojęcia, że to dopiero początek jej prawdziwych problemów.
Moja opinia o książce Mam chusteczkę haftowaną:
Powieść pokazuje, jak duże znaczenie ma przeszłość i dawne powiązania. Wątpliwe koneksje niestety wciąż mają znaczenie i potrafią pomóc w zacieraniu śladów. Poza tym pokazana jest druga strona pracy policjanta, czyli osoby, która często naraża swoje zdrowie i życie, poświęca swój prywatny czas a wszystko to dla dobra śledztwa.
Jedno, na co nie mogę nie zwrócić uwagi i co z racji mojego zawodu przyprawiło mnie o palpitacje serca, to ilość przekleństw na 1 cm kwadratowy powieści. Trudno znaleźć bohatera, który by się nie zapędził w meandry kuchennej łaciny, z czym sama na co dzień walczę. Jednak rozumiem, że dla uwiarygodnienia wydarzeń autorka nie mogła postąpić inaczej. Haniu rozumiem! Haniu wybaczam!
Mam ją w swojej biblioteczce i mam zamiar ją za niedługo przeczytać.
OdpowiedzUsuńJestem już po, a kolejne czekają w kolejce :)
OdpowiedzUsuń