Na Syberii nigdy nie byłam i raczej kojarzy mi się z zimną, nieprzyjazną aurą, która absolutnie nie sprzyja uczuciom. Dlaczego w takim razie Dorota Gąsiorowska wybrała właśnie ten zakątek świata jako miejsce, w którym budzą się uczucia? Nie wiem, ale na pewno się dowiem!
MIŁOŚĆ MOŻE CIĘ DOPAŚĆ WSZĘDZIE
Kalina to główna bohaterka, która po latach spędzonych na Wyspach Brytyjskich powraca do Polski, by przejąć obowiązki babki dotychczas prowadzącej firmę zajmującą się produkcją oraz zdobieniem ceramiki. Kalina nie zna babki i nie jestem z nią zżyta. Po śmierci rodziców wychowywała ją ciotka.
Teraz dziewczyna musi na nowo poznać babkę i miejscowość, w której ta mieszka. Starsza Pani zadbała o to, by Kalina miała przewodnika, który wprowadzi ją do firmy oraz pomoże jej się zaaklimatyzować. Jednak mężczyzna bardziej odstrasza niż pomaga dziewczynie. Jego obcesowość irytuje ją, a nawet sprawia ból. Tyle, ze babka nie ma o tym pojęcia i wciąż próbuje z Siergiusza zrobić rycerza na białym koniu, czym jeszcze bardziej drażni wnuczkę.
Tajemniczy list przesłany do babki z Syberii uruchamia machinę poszukiwań, w której głównym ogniwem jest Kalina i Sergiusz. Bohaterowie chcą rozwikłać tajemnice sprzed lat, ale niepostrzeżenie na ich drodze staje coś jeszcze...
Moja ocena powieści Szept syberyjskiego wiatru:
Idąc tropem autorki, można poznać Nowy Sącz. Kalina to bohaterka z krwi i kości z problemami i rozterkami typowymi dla wrażliwej kobiety pragnącej szczęścia. Mogłaby żyć gdzieś obok nas. To sprawia, że powieść nie męczy i łatwo się ją czyta.
Okazuje się, że miłość nie wybiera odpowiedniej pory i miejsca. Trzeba tylko dobrze patrzeć, by jej nie przegapić.
Książkę polecam osobom lubiącym czytać historie osadzone głęboko w realiach danego miasta.
Książka już czeka od mojej bibliotecznej i jestem jej naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊