"O, MATKO!" - FRAGMENT OPOWIADANIA

Choć moje opowiadanie zamieszczone w antologii O, MATKO! jest krótkie, to jednak chciałabym Wam odsłonić rąbka tajemnicy i zaprezentować fragmencik.

"Powinnam Cię ochronić"


Wszystkim mamom,
które kiedykolwiek zwątpiły w siebie.

Milena głośno trzasnęła drzwiami i zbiegła ze schodów, trzymając w ręku grubą, puchową kurtkę, z rękawa której wystawał kolorowy szalik. Miała dość kolejnej awantury z matką, która właśnie wróciła z zebrania w szkole. Jak ona mogła wciąż wymagać od niej lepszych ocen. Przecież to nie jest jej wina, że ta nauczycielka od matematyki uparła się na nią. I co z tego, że od trzech miesięcy chodziła na korepetycje? I co z tego, że umiała rozwiązać wszystkie zadania przy korepetytorze. Kiedy przekraczała próg sali lekcyjnej, miała pustkę w głowie. Patrzyła na siedzącą za biurkiem rozczochraną pięćdziesięciolatkę, która wzrokiem zmęczonego mopsa taksowała całą salę, szukając kolejnej ofiary, którą mogłaby ośmieszyć i upokorzyć przy tablicy. Milena nienawidziła każdej minuty z lekcji matematyki, a przez to nienawidziła liceum, o którym od dawna marzyła.
Kiedy wreszcie wyszła z klatki schodowej, poczuła przeszywający chłód. Na zewnątrz już dawno się ściemniło. Niewielkie płatki śniegu tańczyły na wietrze, by po chwili paść u jej stóp. Milena mocno okręciła szyję szalikiem i włożyła kurtkę. Zrobiła to bardziej z przyzwyczajenia niż ze zdrowego rozsądku. Wciąż czuła targające nią emocje. Odkąd pamiętała, właśnie w ten sposób reagowała na nadmierny stres i chociaż wokół panował chłód, ona najzwyczajniej w świecie go nie odczuwała.
Nie miała wątpliwości, do kogo pójdzie. Dwa bloki dalej mieszkała jej przyjaciółka z podstawówki - Natalia. Na osiedlu mieszkało też kilka innych osób, które lubiła, ale tylko z Nati łączyło ją coś wyjątkowego.
Poznały się na rozpoczęciu roku, kiedy obydwie szły do pierwszej klasy. Natalia trochę nad wiek wyrośnięta, nieporadna i odrobinę powolna wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego nie może zostać w przedszkolu, w którym tak doskonale się czuła. Była mądrą dziewczynką, ale nie lubiła pośpiechu, a właśnie z tym kojarzyła szkołę. Wszystko pod dyktando. Dokładnie od - do. Obawiała się, że nie da sobie rady. Poza tym nie było wokół niej żadnej znajomej twarzy. Niedawno przeprowadzili się na nowe osiedle i nie znała ani jednego dziecka patrzącego teraz na nią z zaciekawieniem. Przyjaciółki z przedszkola poszły wspólnie do innej szkoły. Natalia stała, nieporadnie rozglądając się wokół. Na szczęście była z nią matka. W pewnej chwili ktoś na nią wpadł, mocno depcząc jej stopy. Natalia powstrzymała cisnące się do oczu łzy i spojrzała w stronę sprawcy, a właściwie sprawczyni zamieszania. Tuż przed nią stała postać z długimi blond warkoczykami i wciąż kręciła się na jednej nodze, jakby wcale nie była na sali gimnastycznej, gdzie właśnie dyrektorka szykowała się do przemowy, tylko wciąż znajdowała się na podwórku i bawiła się z innymi dziećmi. Przepraszający wzrok górującej nad nią matki sprawił, że Natalia się uśmiechnęła. Szczebiot o głowę niższej od niej Mileny niemogącej ustać w jednym miejscu sprawił, że przestała przejmować się uroczystością i z zainteresowaniem obserwowała nową znajomą. Oczywiście w klasie też usiadły razem. Może i wyglądały dziwacznie, ale żadnej z nich to nie przeszkadzało przez kolejne lata nauki w podstawówce.
Po ukończeniu gimnazjum ich drogi rozeszły się, bo Natalia trafiła do technikum informatycznego, zaś Milena, której marzeniem było studiowanie filologii angielskiej, postawiła na kierunek humanistyczny w liceum. W sumie to nawet zazdrościła Natalii, bo była jedyną dziewczyną w klasie, u niej zaś chłopaków było jak na lekarstwo. W ogóle wydawało jej się, że Natalia jest w czepku urodzona. Zawsze z łatwością przychodziła jej nauka. Miała o wiele lepsze oceny od niej. Na szczęście nigdy z tego powodu nie była zrozumiała, dlatego ich przyjaźń przetrwała.
Wreszcie Milena zgrzana stanęła przed wejściem do bloku, w którym mieszkała Natalia wraz z rodzicami. Była jedynaczką i tego też od czasu do czasu Milena jej zazdrościła. Sama miała młodsze rodzeństwo, z którym ciągle miała na pieńku. Dziewczyna drżącym palcem nacisnęła przycisk domofonu. Nie musiała długo czekać. Szczęk otwieranego zamka pobudził ją do działania. Przeskakując po dwa stopnie, wbiegła na czwarte piętro. W tym czasie zdążyła zrzucić kurtkę. Lekko zasapana stanęła przed drzwiami przyjaciółki. Chwilę później siedziała już w niewielkim pokoiku z kubkiem herbaty w rękach. (...)

Resztę przeczytacie w antologii "O, MATKO!". Polecam.

Komentarze

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer