Pisanie to żmudne zajęcie, które wymaga skupienia i spokoju. Pewnie teraz pomyślicie, że to sama nuda. Nic bardziej złudnego! Wiecie, ile sytuacji może się wydarzyć w trakcie pisania, a biedny autor musi pozostać zdyscyplinowany i nieugięty...
NOCNY MAREK TO NIE JA!
Postanowiłam więc kuć żelazo, póki gorące. Rodzina szła spać, a ja miałam chwilę dla siebie. Pewnego razu ta chwila nieco się przeciągnęła. Pisanie szło mi naprawdę dobrze. Oczy piekły, ale ręce na to w ogóle nie zważały. Pamiętam, że napisałam wtedy cały rozdział. Poranek jednak przywitał mnie na fotelu z twarzą przytuloną do laptopa. Nie macie wątpliwości, że to nie było przyjmne uczucie. Odciski klawiszy nosiłam przez cały poranek. Dobrze, że była to sobota, więc nie musiałam się przed nikim tłumaczyć, skąd odcisk klawiatury na mojej twarzy.
Rozdział "rozrósł" się do 200 stron i od 15 strony miał tylko cztery litery ciągnące się w słupku i w zasadzie nic nieznaczące. Przypuszczam, że to oznaki moich zmian pozycji w czasie drzemki :)
Jednym słowem nocne pianie to nie dla mnie ;) Pozdrawiam tych, którzy potrafią pracować nocą.
Ja nocą to mogę tylko spać, nic więcej 🙂 dobranoc 🙂
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że nocą najlepiej się śpi. Nocne czytanie, albo rozmyślanie też jest dobre.
OdpowiedzUsuń