W CIENIU PARALIŻUJĄCEGO STRACHU

Chyba nie ma już osoby, która nie wiedziałaby, czym jest koronawirus. Jedni się go boją, inni lekceważą. Jedni chronią się maseczkami, kombinezonami czy osłonami z pleksi. Inni ostentacyjnie odrzucają wszelkie zalecenia. A w tym wszystkim ludzie, którzy nie mają absolutnie nic do powiedzenia. Codziennie przebywają w grupie kilkuset osób i nikt nie pyta, czy czują się bezpiecznie? 


Każdego dnia spotykam się z wieloma osobami, bo  nie mam wyjścia. Nikogo nie interesuje, czy mi się to podoba, czy nie. Nikt nie pyta, czy się boję przychodzić do pracy. Co zatem w tym dziwnego, że staram się dbać o swoje zdrowie, zakładając maseczkę, często dezynfekując ręce i z niepokojem patrząc na kichających i kaszlących wokół mnie? Czy to znaczy, że popadamy w obłęd? 

Zadziwiające są dla mnie zamknięte drzwi do ośrodków zdrowia i nawet jeśli już uda się wejść, to wszyscy patrzą na Ciebie jak na potencjalnego zabójcę, który świadomie przywlókł im wirusa. A czy to nie tam drzwi powinny być otwarte, by jak najszybciej wyłowić zagrożonego pacjenta, a pozostałym po prostu pomóc?

Kiedy słyszę, że kolejne urzędy zamykają drzwi przed petentami ze strachu, zadaję sobie pytanie, dlaczego ja muszę chodzić do pracy tak, jakby nic się nie działo? Dlaczego nikt nie myśli o moim zdrowiu? Czy ono jest mniej ważne? Codzienne wchodzę do "strefy zero" i zastanawiam się, czy coś przywlokę do domu...

Dlaczego wchodzą nowe graniczenia dotyczące liczby osób na imprezach, ale nikt nie ogranicza liczby uczniów codzienne przychodzących do szkoły? 

Mam wrażenie, że w tym szaleństwie nie ma metody. To nierówne traktowanie bardzo boli i doprowadza do frustracji. Staram się nie myśleć o zagrożeniu, bo w innym przypadku po prostu nie wyszłabym z domu, a na to nie mogę sobie pozwolić.

Coraz mniej to wszystko rozumiem... Ta psychoza naprawdę odbija się na zdrowiu psychicznym. Jesteśmy bombardowani informacjami o kolejnych zachorowaniach, braku łóżek i personelu. Nawet jeśli większość z nas nie zachoruje na koronawirusa, to na pewno długo jeszcze będziemy pamiętać o strachu o życie i zdrowie najbliższych, o niepewności, bo nie wiadomo, co wydarzy się jutro...

Wiosna była beznadziejna, a jesień jest przerażająca...  

Komentarze

  1. To prawda - to co teraz się dzieje jest straszne. Moja siostra i moja mama pracują w szkołach i bardzo się o nie martwię. Poza tym mam siostrzeńców w wieku szkolnym, o których też wciąż myślę i mam nadzieję, że się nie zarażą. I masz rację, że to, iż różne grupy zawodowe są traktowane nierówno jest niesprawiedliwe i nie powinno tak być. W każdym razie mnie przeraża to co się dzieje wokół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez wirusa świat stanął na głowie. Niech się już to skończy, żebyśmy mogli wrócić do normalności. Mam nadzieję, że będzie to możliwe...

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer