Moje dzieciństwo przypadło na czasy, gdy z Bożym Narodzeniem kojarzył się zapach cytryn i pomarańczy. Pamiętam wyjątkowy smak tych owoców, za którym tęskniłam cały rok.
W ten świąteczny czas...
Zapachu choinki nie pamiętam, bo w domu była tylko sztuczna. Niekiedy dokupione były nowe bombki. Zawsze starałam się też zrobić jakieś ozdoby. Pamiętam szyszki i orzechy, które smarowałam klejem i obtaczałam w drobno potłuczonych skorupach z bombek.
Teraz też robię ozdoby np. aniołki i gwiazdki na szydełku. A zamiast sztucznej choinki mam pięknie pachnące żywe drzewko.
Jeszcze przed świętami pieczemy z córką ciasteczka. Co roku zaczynamy wcześniej, bo ciasteczka znikają w zastraszającym tempie. W święta wyłączam się z wirtualnego świata (wcześniej planuję publikację postów na FB) i jestem ciałem i duchem razem z bliskimi.
Pamiętam, że zawsze czekałam na przyjście Mikołaja. To była tajemnicza postać, której trochę się bałam (wujek miał kiepską maskę Mikołaja), a jednocześnie wyczekiwałam na prezenty zamówienie w liście. Pisanie listów do Mikołaja zaszczepiłam też swoim dzieciom.
Teraz pamiętam o wysłaniu kartek z życzeniami. A wy, wysyłacie świąteczne życzenia?
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)