Dla Laury, bohaterki powieści "Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr" książki stanowiły źródło wiedzy i inspiracji. Czytała, by zapomnieć o rzeczywistości, ale przyszło jej żyć w czasach, gdy książka stanowiła towar deficytowy i to wcale nie dlatego, że była tak droga, ale tak bardzo pożądana.
W łódzki getcie brakowało opału, który był skrzętnie wydzielany przez Niemców i w pierwszej kolejności trafiał do zakładów produkcyjnych. W domach panował ziąb. Żeby go uniknąć początkowo wyrąbywano drzewa, ale to szybko zostało surowo zabronione. Ludność paliła więc wszystko, na co trafiła. Stare meble, deski, rupiecie. Ale i to się wkrótce skończyło. Z czasem palono to, co mogło dać choć odrobinę ciepła. Rozbierano nawet podłogę, a deski wrzucano do pieca.
Czym były więc książki w getcie? Materiałem do spalenia, by choć przez chwilę poczuć ciepło...
"Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr" - premiera 7 września 2022 r.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)