Jeśli żyliście w czasach PRL-u i macie związane z tym wspomnienia, to na pewno na pierwszym planie pojawiają się kolejki do sklepów i ciągłe poszukiwanie towaru. W okresie przedświątecznym te kolejki się wydłużały, a i tak nie było pewności, że uda się coś kupić, dlatego też każdy sposób na zapełnienie wigilijnego stołu potrawami był ważny. Oto jeden z nich.
–
Toż to bałagan wszędzie – skwitowała Ira i usadowiła się na wersalce, zamiast
na jednym z twardych stołków ustawionych po bokach stolika.
–
A żebyś wiedziała, jak te baby zaczęły się wykłócać, prawda? – W tym miejscu
Rusinkowa spojrzała na córkę. Ta powoli skinęła głową na znak potwierdzenia,
ale sama nie zamierzała się włączać do rozmowy.
Już
raz tę historię opowiedziała, a teraz ledwie jej majaczyła we wspomnieniach
sprzed dwóch dni. Niekiedy miała wrażenie, że wydarzenia się zacierają albo
nieoczekiwanie się ze sobą łączą, tworząc zupełnie nowy rys. Czasami więc nie
wiedziała, co jest prawdą, a co wymysłem jej poranionego umysłu. To dodatkowo
ją frustrowało. Przyłapana na nieświadomej konfabulacji, zamykała się w sobie i
jeszcze bardziej odsuwała się od znajomych z pracy czy sąsiadów.
–
Teraz to o kostkę masła każdy każdemu skacze do oczu… – zauważyła Irena z
wyrzutem w głosie. – W czasie wojny ludzie lepiej się do siebie odnosili niż
teraz. Kto mógł, to pomagał sąsiadom i dalszym czy bliższym krewnym, a i obcego
nie zostawił w potrzebie… – Zamyśliła się.
–
Tu też prawie wojna o te karpie wybuchła – ciągnęła Rusinkowa, oblizując palce
po tłuszczu osiadłym na talerzu z rybą. – Bić się chciały, aż wzywały milicję.
–
A co milicji do karpi?
–
Ano właśnie. Milicjanci pomlaskali. Pocmokali i zarządzili zarekwirowanie
obiektu kłótni.
–
Zabrali ryby? – Irena złapała się za głowę, ale zaraz potem spojrzała na stół z
półmiskiem, na którym spoczywał parujący karp.
– A skąd. – Rusinkowa machnęła pomarszczoną dłonią i uśmiechnęła się szelmowsko, odsłaniając braki w dolnym uzębieniu. – Baby zaraz się pogodziły i dogadały między sobą, że podzielą się rybami. Nam przypadł łeb i przednia część karpia, więc jeszcze zupy rybnej nagotowałam na jutro – wyjaśniała z dumą.
Fragment powieści "Szepty sekretów"
Premiera 26 lutego 2025 r.
Noo, widzę, że będzie się działo! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że będzie. Jak to u mnie ;)
UsuńKolejki pamiętam nie tylko w okresie przedświątecznym😉 Na szczęście, nasza rodzina nie gustowała w karpiach, więc choć jedna nam odpadła 😉
OdpowiedzUsuńU mnie też na stole nie było i nadal nie ma karpia ;)
UsuńWspaniały fragment zachęcający do dalszej lektury i oddający klimat tamtych czasów 😊
OdpowiedzUsuńO ten klimat właśnie mi chodziło ;)
UsuńImiona piękne bliskie memu sercu. Kolejki znam z autopsji 😊 Czekam na tę książkę bardzo, bardzo ❤️
OdpowiedzUsuńZ imionami to dopiero początek ;) Niespodzianka dla Czytelników będzie i tym razem :)
UsuńU mnie w domu zawsze musiał być karp i tak jest do teraz 😍. Czekam na więcej 😀😀😀😀
OdpowiedzUsuńIrenko, powiem jedno: musisz tę powieść przeczytać :)
Usuń