Znam wszystkie argumenty tych, co nie lubią czytać fragmentów, ale z tego naprawdę jestem dumna, więc spójrzcie na niego pod innym kątem. Nie czytajcie, jakbyście czekali na ciąg dalszy powieści, ale na fragment z opisem relacji, w jakie weszła Aniela jako babcia.
"Kiedy obiad był gotowy, Aniela
zajrzała do pokoju wnuczki. Widząc ją z kredką w dłoni pochyloną nad kartką,
dostrzegła podobieństwo pomiędzy nią i Gabrysią. Młodsza córka Bednarskich też
w chwilach, gdy sobie z czymś nie radziła, siadała i przelewała myśli na
papier.
Zbliżyła się do małej i położyła
jej dłoń na ramieniu. Na kartce dostrzegła grupkę grających w piłkę dzieci. Tylko
jedno z nich pozostało pod ścianą. Babcia nie musiała pytać, kim jest owa
postać. Jej miedziane loki wiły się wzdłuż wąskich ramion, a duże zielone oczy otaczała
zasłonka gęstych jasnych rzęs. Aniela się nachyliła i ucałowała rudą czuprynę
dziecka, a następnie odwróciła fotel, na którym siedziała dziewczynka.
– Nie masz się z kim bawić w
klasie? – zapytała łagodnym tonem.
Beatka pokręciła głową, a zieleń
jej oczu utonęła we łzach.
– Dlatego właśnie warto jak
najwięcej czasu spędzać z rówieśnikami. Słuchać, o czym mówią, i włączać się do
rozmów – tłumaczyła babka szlochającemu brzdącowi.
– Znalezienie przyjaciół to
wielka sztuka, ale nie można się poddawać.
Ściekające po twarzy łzy
skapywały na spodnie. Aniela objęła dziewczynkę. Czuła, jak jej drobne ciałko
drży, wstrząsane falą smutku. Gdyby nie obrazek, nawet nie pomyślałaby, że
Beatka może mieć tego rodzaju problemy. Zapewne Gabrysia i Artur też nie byli
tego świadomi. Teraz, kiedy tama pękła, należało szybko, a przy tym skutecznie
ją załatać.
– Uważam, że dobrą okazją będzie
bal karnawałowy dla twoich koleżanek i kolegów z klasy – podsunęła myśl, która
niespodziewanie przyszła jej do głowy.
– Bal już był w szkole –
wyszeptała niepewnie dziewczynka.
– Wtedy bawili się wszyscy
uczniowie, ale teraz urządzimy bal wyłącznie dla dzieci z twojej klasy. Dla
każdego przygotujesz piękne zaproszenie. Poprosimy, by goście się przebrali, a
gdy przyjdą, to zorganizujemy różne zabawy, by wszyscy mogli wziąć w nich
udział i nikt się nie nudził.
Beatka podniosła mokrą od łez
twarz i spojrzała na babkę. Tym razem nie miała siły mówić, po prostu wtuliła
się w jej ramiona, obmyślając, jak sobie poradzi z wypisaniem tylu zaproszeń.
Już zamierzała o to zapytać, gdy w pokoju pojawił się Sławek z pytaniem o to,
kiedy wreszcie zjedzą obiad, bo już dłużej nie wytrzyma.
– Idziemy, a potem pomyślimy nad
zaproszeniami – zarządziła Aniela.
Wiedziała, że czeka ją
tłumaczenie się przed Gabrysią, ale gotowa była nawet sama zająć się
organizacją balu, byle tylko ujrzeć uśmiechy na twarzach wnucząt."
Fragment powieści "W cieniu PRL-u. Echa prawdy"
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli po swojej wizycie pozostawisz tu kilka życzliwych dla mnie słów :)