"ZIMA W NAŁECZOWIE" FRAGMENT 2

Uwielbiam etap gromadzenia informacji na temat miejsc i zdarzeń z przeszłości, by później móc je ciekawie opisać w powieści. Tak też było z historią Nałęczowa, który zachwycił mnie swym urokiem i charakterem sprzyjającym odpoczynkowi i szybkiemu odzyskaniu sił witalnych przez kuracjuszy.

„Od willi Gioia dzieliło go mniej niż pół kilometra, a spacer o tej porze stanowił preludium do tego, co na niego czekało tego wieczora. Gdyby nie zaproszenie na licytację, z której dochód miał zasilić konto ochronki dla dzieci, oczka w głowie Żeromskiego, już dawno popijałby najlepsze wino i konwersował w miłym towarzystwie.

Odkąd miesiąc temu przybył do Nałęczowa, by odpocząć  od gwaru i miejskiego kurzu w Poznaniu, zdążył się zaznajomić z tutejszą elitą i nieco rozeznać w panujących zwyczajach. Choć wypoczynek i kurację leczniczą łączył z pracą nad nową powieścią, to nie sposób było się odciąć od spotkań towarzyskich.

Miejscowość była tak mała, a pensjonaty i uzdrowiska tak gęsto usytuowane, że na każdym kroku spotykał kogoś, kto już po kilku słowach okazywał się czyimś krewnym lub znajomym, co stanowiło doskonały punkt zaczepienia i dawało temat do niekończących się rozmów.

Jeremi właśnie stanął przed bramą i spojrzał na okazałą willę Jadwigi, którą Beckowa wniosła Józefowi w posagu. Na schodach pod grubymi kolumnami podtrzymującymi balkon stało kilkoro rozbawionych gości. Dwie z kobiet ubrane były w długie sukienki z lśniącego materiału, a dwie inne w czarne kreacje z odkrytymi ramionami. Stojący nieopodal mężczyźni palili papierosy i o czymś zawzięcie rozprawiali. Z wnętrza piętrowego budynku z płaskim dachem płynęły skoczne melodie uwielbiane przez najmłodszych gości.

– Remi, nareszcie jesteś – odezwała się Łucja, nonszalancko zakładając za ucho kosmyk włosów stanowiący część grzywki, której nie pozwoliła wpleść w kok czeszącej ją fryzjerce. – Gdzie się tak długo włóczyłeś? My tu umieramy z nudów – sarknęła, wyciągając dłoń na powitanie.

Jeremi musnął wargami palce odziane w długą czarną rękawiczkę i uśmiechnął się szarmancko. Potem w ten sam sposób przywitał pozostałe panie, a na koniec uścisnął męskie dłonie.

– Remi, nie traćmy czasu, bo późna godzina – nalegała Łucja, jeszcze niżej obciągając stanik czarnej, mocno dopasowanej sukienki.

Przybyły nadstawił ramię i poprowadził ją do przestronnego salonu, w którym większość zebranych rozsiadła się na kanapach i w fotelach. Nieliczni tańczyli w rytmie wygrywanym przez pięcioosobowy band z postawnym saksofonistą i drobną wokalistką, która perliście przeciągała akcentowane sylaby.

Nowa para weszła na parkiet i wnet zaczęła wieść prym. Jeremi nie szczędził partnerce obrotów i wyszukanych przejść.

Kiedy więc instrumenty umilkły, Łucja, głośno dysząc, z uznaniem spojrzała na partnera.

– Dziękuję. – Kuligowski skłonił się nisko i odprowadził nie pierwszej młodości damę do wolnej kanapy.”

Zima w Nałęczowie - premiera 15 października 2025 

Komentarze

"Marzenia Kaliny" - trailer

"W sieci uczuć" - trailer

"Odroczone nadzieje"-trailer