"MOJE CÓRKI KROWY" KSIĄŻKA CZY FILM?

Chyba jestem uprzedzona do adaptacji filmowych, bo dotychczas nie udało mi się znaleźć takiej, która byłaby tak samo dobra jak książka. Kiedyś bardzo mnie to denerwowało. Z czasem zaczęłam patrzeć na to z przymrużeniem oka i traktuję film jak zupełnie inne dzieło. Być może dlatego rzadko oglądam adaptacje. Tę jednak chciałam obejrzeć, nawet narażając się na zawód.

MOJE CÓRKI KROWY NOKAUT?

Książkę Moje córki krowy przeczytałam kilka tygodni temu, dlatego w pamięci miałam jej świeże wyobrażenie, które chciałam skonfrontować z filmem. Czytając książkę, wiedziałam, że na jej podstawie powstał film, więc wiele razy wyobrażałam sobie, w jaki sposób reżyser mógłby pokazać daną scenę. Informacja o tym, że autorka książki jest blisko związana ze światem kina dawała mi nadzieję na to, że film nie odejdzie daleko od książkowego pierwowzoru.

Już pierwsze sceny pokazane w filmie zachęciły mnie do oglądania. Mało dialogów w powieści, które zastępowały myśli bohaterek, w filmie zostały wyeksponowane nastrojową muzyką, zmuszającą do refleksji. Może dla osób, które nie znały treści książki nie wszystko byłoby zrozumiałe, bo niektóre wątki zostały znacznie skrócone, ale osobiście nie miałam z tym problemu.

W role świetnie wcielili się znani aktorzy, którzy swoją osobowością nadali ostatecznego szlifu filmowi.

Moja opinia o filmie Moje córki krowy:

Film był dla mnie dużym zaskoczeniem i jednocześnie przyjemnością, choć gdyby nie książka pewnie wcale bym go nie obejrzała, bo tytuł nie należy do zachęcających. W mojej ocenie film jest wierną adaptacją książki. Twórcom udało się przenieść klimat powieści na ekran. Oczywiście będę trwała na stanowisku, że żaden film nie zastąpi książki, o czym przekonałam się, tłumacząc innym osobom pewne sceny w filmie, których nie mogły zrozumieć, gdyż nie znały powieści. To jednak dość wiernie odwzorowana rzeczywistość książkowa, co osobiście cenię.


Wolicie żeby adaptacja była wierna powieści czy raczej może być wariacją na jej temat?